Prezydent nominuje Jerzego Artymiaka na stanowisko Naczelnego Prokuratora Wojskowego - poinformowała Kancelaria Prezydenta. Oznacza to dymisję generała Krzysztofa Parulskiego.

Zobacz również:

Oficjalna decyzja prezydenta zapadnie zapewne jeszcze dziś.

Prezydent wielokrotnie podkreślał potrzebę polubownego rozwiązania niedobrej sytuacji w prokuraturze, stojąc na stanowisku, że w sprawie jej funkcjonowania potrzeba rozwiązań o charakterze systemowym, czyli zmiany o charakterze ustawowym - tłumaczyła szefowa biura prasowego Kancelarii Prezydenta Joanna Trzaska-Wieczorek.

Natomiast podejmując obecną decyzję prezydent kierował się także dużym zaufaniem, jakie ma do ministra obrony narodowej - biorąc pod uwagę jego stanowisko załączone do wniosku - podkreśliła.

Dotychczasowy szef wojskowych śledczych straci stanowisko w związku z konfliktem między prokuraturami - wojskową i powszechną. W połowie stycznia, w dniu, gdy postrzelił się wojskowy prokurator w Poznaniu, Parulski zorganizował konferencję, podczas której wystąpił przeciwko prokuratorowi generalnemu. Ten wystąpił z wnioskiem o jego dymisję i powołanie na stanowisko pułkownika Artymiaka. W piątek tę kandydaturę poparł szef MON. To było warunkiem, by wniosek trafił do prezydenta.

Jerzy Artymiak awansował do Naczelnej Prokuratury Wojskowej, gdy ministrem był Zbigniew Ćwiąkalski. Dlatego, jak twierdzą rozmówcy naszego dziennikarza Romana Osicy w prokuraturze, trudno będzie znaleźć coś negatywnego w historii kariery pułkownika.

Według informacji reportera RMF FM, Andrzej Seremet wcześniej bardzo chciał, by na stanowisko Parulskiego powołać obecnego szefa Wojskowej Prokuratury Okręgowej Ireneusza Szeląga. Okazało się jednak, że według ustawy szefem NPW może zostać jedynie prokurator z tytułem naczelnego prokuratora wojskowego, a Szeląg tego tytułu nie posiada.

Konflikt między Seremetem a Parulskim wybuchł po konferencji prok. Przybyła

Konflikt między prokuratorami cywilnymi i wojskowymi ujrzał światło dzienne po samobójczej próbie prokuratora Mikołaja Przybyła. W swoim oświadczeniu na konferencji prasowej zaprotestował on między innymi przeciw likwidacji prokuratury wojskowej i włączeniu jej do struktur cywilnych. Staję w obronie prokuratorów wojskowych i sędziów wojskowych, których określa się jako nieprzydatnych i anachronicznych. W mojej ocenie należy odejść od systemu statystyki i liczenia spraw przypadających na głowę prokuratora czy sędziego, a zacząć liczyć pieniądze, jakie traciło i traci państwo polskie na skutek przestępstw popełnianych przez zorganizowaną przestępczość o charakterze gospodarczym, żerującą na budżecie Wojska Polskiego, i w tym zakresie rozliczać z działalności wojskowy wymiar sprawiedliwości - mówił Przybył. Chwilę później, w przerwie konferencji prasowej, postrzelił się. Komentując jego wystąpienie, prokurator generalny Andrzej Seremet stwierdził, że z niektórymi tezami się nie zgadza. Odwrotne stanowisko przedstawił szef NPW, generał Krzysztof Parulski - oświadczył, że akceptuje wszystkie tezy i oceny prokuratora Przybyła.

Kilka dni później - w odpowiedzi na medialną dyskusję o konflikcie między prokuraturami wojskową i cywilną - generał Parulski wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że współpraca między nim a prokuratorem generalnym układała się i układa w sposób prawidłowy, czego dowodem było wielopłaszczyznowe współdziałanie Naczelnej Prokuratury Wojskowej z Prokuraturą Generalną, w szczególności w toku śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Podkreślił też, że zarówno on, jak i Andrzej Seremet mocno przeżyli dramatyczne wydarzenia z Poznania. Po mojej stronie wyzwoliło to naturalną potrzebę obrony podwładnego. W emocjonalnym wystąpieniu poparłem zasadnicze tezy wypowiedziane uprzednio przez mojego podwładnego, których treść i forma nie były ze mną uzgadniane ani konsultowane. W tym miejscu pragnę zauważyć, że z wieloma tezami oświadczenia płk. Mikołaja Przybyła zgodził się sam prokurator generalny, a ja co do zasady je poparłem - wyjaśniał.