Wbrew zapowiedziom - prezes Najwyższej Izby Kontroli nie spotka się z marszałek Sejmu - w sprawie bezpłatnego urlopu. Okazało się, że Marian Banaś sam sobie go udzielił - od jutra - choć wcześniej zapowiedział, że zwróci się w tej sprawie do Elżbiety Witek. To reakcja po ujawnieniu przez "Superwizjer" TVN, że prezes NIK jest właścicielem krakowskiej kamienicy, w której mieści się pensjonat, oferujący gościom pokoje na godziny.

Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś nie znał zasad wnioskowania o urlop i nie wiedział, że sam może go sobie przyznać. Nie wiedziała też tego marszałek Sejmu, która jeszcze rano podkreślała, że decyzję w jego sprawie podejmie po rozmowie z szefem NIK.


Wygląda więc na to, że druga osoba w państwie i jeden z ważniejszych urzędników państwowych działali po omacku - komentuje dziennikarz RMF FM Patryk Michalski.

Od jutra pracami NIK będzie kierował zastępca szefa Izby Wojciech Kutyła.

Premier: Dajmy prezesowi NIK prawo do obrony

Zdaniem szefa rządu, Marian Banaś postąpił bardzo adekwatnie wnioskując o bezpłatny urlop. Za dosłownie parę tygodni będziemy wiedzieli ze strony niezależnych służb oceniających, jakie są opinie dotyczące całej tej sytuacje - zaznaczył premier Mateusz Morawiecki.

Przypomniał, że prezes NIK bardzo mocno i jednoznacznie ocenił materiał "Superwizjera" jako oszczerstwo i pomówienie. Poinformował, również mnie, że skieruje tę sprawę na tory sądowe. Dajmy też sądowi rozstrzygnąć tę sprawę, kto tutaj w jaki sposób jaką ma rację. Bo można tak podsumować, że media mają nie tylko prawo, ale obowiązek sprawdzać wszystkie możliwe obszary działań polityków, ale przecież polityk ma prawo również do obrony przed ewentualnymi pomówieniami - podkreślił - Dajmy tutaj też prezesowi Banasiowi możliwość takiej obrony.

"Superwizjer" TVN o oświadczeniu majątkowym Marian Banasia

Marian Banaś został pod koniec sierpnia powołany na stanowisko prezesa Najwyższej Izby Kontroli, wcześniej był ministrem finansów i szefem Krajowej Administracji Skarbowej. Objęcie każdej z tych funkcji wiąże się z drobiazgową kontrolą służb specjalnych i jest przeznaczone tylko dla osób o nieposzlakowanej opinii. Dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel przyjrzał się jego oświadczeniom majątkowym - czytamy na stronach tvn24.pl.

Do oświadczenia Banaś wpisał m.in. położoną w krakowskim Podgórzu kamienicę o powierzchni 400 metrów kwadratowych. W kamienicy - jak czytamy - mieści się "niewielki pensjonat, który oferuje gościom pokoje na godziny".

Reporterzy "Superwizjera" postanowili sprawdzić, jak działa taki interes, udając klientów. Wnętrze pokoju potwierdziło wcześniejsze domysły - wielkie łóżko i ściany wyłożone lustrami. Przy recepcji pracownica nie sprawdziła tożsamości reporterów, nie zarejestrowała transakcji w kasie fiskalnej i nie wydała paragonu. Po wizycie nie został praktycznie żaden ślad - relacjonuje portal.

W 2016 roku Marian Banaś zadeklarował - jak doniósł "Superwizjer" - że sprzeda kamienicę - do czego nigdy nie doszło - ale w dokumentach sądowych odnotowana została umowa przedwstępna.

Okazuje się, że niedoszłym nabywcą jest młody, zaledwie 30-letni Dawid O., który jednocześnie prowadzi pensjonat w kamienicy ministra - zaznacza tvn24.pl. Chcąc porozmawiać z Dawidem O. reporter "Superwizjera" udał się do pensjonatu.

W recepcji siedział znacznie starszy mężczyzna, który liczył pieniądze. Zachowywał się, jakby był szefem pensjonatu. Odmówił jednak rozmowy z dziennikarzem na temat kamienicy - relacjonuje tvn24.pl. Na pytanie o działalność gospodarczą bez paragonów mężczyzna miał zareagować nerwowo, a po chwili zaproponować: Kurde. A może niech pan poczeka, ja zadzwonię do Banasia.

Mężczyzna był wysportowany i obwieszony złotem. Wreszcie nawiązał połączenie i jak twierdził, rozmawiał z jednym z najważniejszych urzędników w państwie - czytamy.

Dalej tvn24.pl podkreśla: Mężczyzna, którego reporter "Superwizjera" spotkał w kamienicy ministra, to jeden z braci K. - Wiesław lub Janusz, ps. Paolo. Są oni znanymi w Krakowie przestępcami, którzy zajmują się w stolicy Małopolski prowadzeniem agencji towarzyskich. W 2005 roku brali udział w krwawych porachunkach między grupami sutenerów. Uzbrojeni w niebezpieczne przedmioty bandyci starli się w rejonie krakowskiego Kazimierza. W wydarzeniach ranny został policjant. Za udział w pobiciu z użyciem niebezpiecznego narzędzia obaj bracia zostali prawomocnie skazani.

Zaznaczono, że reporter "Superwizjera" Bertold Kittel chciał porozmawiać z Marianem Banasiem: pytał o sprawę oświadczenia majątkowego, a konkretnie o wpisaną do niego krakowską kamienicę. Marian Banaś nie chciał rozmawiać. Zareagował ucieczką - czytamy.

Opracowanie: