Pojemniki do łapania pszczół na poznańskiej Cytadeli nadal są niezabezpieczone. Po tym jak trzy psy śmiertelnie zatruły się wypitym z pojemników glikolem, poznańska prokuratura wszczęła postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Uniwersytet Przyrodniczy, prowadzący badania pszczół na Cytadeli, miał zabezpieczyć pułapki. Nasz reporter znalazł jednak jedną z nich w krzakach.

Psy zdechły bo w białych i żółtych donicach, oprócz wody znajdował się także glikol. Ta ilość glikolu jest bardzo mała. Metoda, którą stosujemy, jest uznawana w całej Europie i nigdy nikt się nie zatruł - tłumaczył prof. Zdzisław Wilkaniec, gdy wybuchła afera. Psy jednak zdechły. Jeśli dziecko może najeść się w markecie środka do udrażniania rur, to na Cytadeli ma dostęp do środka, który jest bardziej toksyczny - mówi pan Tomasz, który powiadomił prokuraturę o niebezpiecznych pułapkach.

Uczelnia planuje jednak wycofać się z używania glikolu w badaniach pszczół. Zarząd Zieleni Miejskiej poprosił naukowców o opisanie i odgrodzenie pułapek, wciąż jednak nie zostało to uczynione.