Rząd zrzuca kolejny problem ze swoich barków. W przypadku bankructwa biura podróży, to marszałek województwa będzie miał obowiązek sprowadzenie do kraju turystów. Tak zapisano w nowelizacji ustawy o usługach turystycznych. Znów nic nie napisano o pieniądzach na te zadania, a klapą zakończył się pomysł powołania Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego.

Według samorządowców, dobrze, że ustawa w końcu jasno określa, kto sprowadza turystów do kraju, bo i tak to marszałek uruchamia gwarancje ubezpieczeniowe. Samorządowcy bardzo źle oceniają jednak fakt, że znowu nie ma słowa, co się stanie, jeśli pieniędzy z ubezpieczenia zabraknie. Z jednej strony mamy zadanie, za które odpowiadamy, a z drugiej strony nie mamy pewności, czy będziemy mogli je sfinansować – mówi Marta Milewska z mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego. Tak się już zdarzało i urząd musiał wykładać własne pieniądze. Musieliśmy z własnych środków wyłożyć kilkaset tysięcy złotych, żeby sprowadzić do Polski turystów upadłego biura podróży. Niestety, tych pieniędzy do tej pory nie udało się nam odzyskać – dodaje Milewska.

Mazowsze do tej pory nie odzyskało kilkuset tysięcy złotych. Wytknęła to Regionalna Izba Obrachunkowa i wskazała, że urząd marszałkowski nie może wydawać własnych środków na nie swoje zadania. Po jednym z kolejnych bankructw biur podróży w 2013 roku marszałkowie województw zbuntowali się, twierdząc, że nie będą sprowadzać turystów. Ministerstwo Sportu i Turystyki obiecywało, że stworzy nowy mechanizm finansowy - Turystyczny Fundusz Gwarancyjny. Miały do niego spływać drobne składki od każdej sprzedanej wycieczki, by z tych pieniędzy dodatkowo zabezpieczyć turystów na wypadek bankructwa touroperatora.

Nad utworzeniem Funduszu pracowano ponad dwa lata a pomysł zakończył się klapą. Rząd wyrzucił ten projekt do kosza w sierpniu ubiegłego roku.

Teraz resort sportu przygotował nową ustawę, w której wprost przerzuca problem turystów na barki urzędów marszałkowskich nie poruszając w żaden sposób kwestii finansowych.

(mpw)