Posłowie Platformy Obywatelskiej, PSL-u i PiS-u, w czasie sejmowej debaty poparli projekt ustawy wprowadzającej całkowity zakaz palenia w miejscach publicznych. Nie będzie już wydzielonych stref dla palaczy w barach, restauracjach i pubach. Wszędzie zawisną tabliczki "zakaz palenia", także w służbowych samochodach. W miejscach pracy nie będzie już palarni. Ustawy nie poprze Lewica. Projekt trafił wraz z poprawkami trafił do komisji zdrowia.

Głównym celem ustawy jest ochrona przed biernym paleniem, bo bierne palenie, choć powoli - to zabija - mówił sprawozdawca komisji zdrowia Czesław Hoc z PiS. Na poparcie swoich słów przytoczył wyniki badań, według których każdego roku w Polsce umiera dwa tysiące osób narażonych na bierne wdychanie dymu tytoniowego.

Beata Małecka-Libiera z PO podkreśliła z kolei, że palenie tytoniu oraz bierne palenie ma szkodliwy wpływ na rozwój wielu chorób i generuje koszty świadczeń medycznych. Poseł Aleksander Sopliński z PSL zauważył, że zakaz palenia wprowadziło wiele państw, m.in. Włochy, Irlandia, Finlandia i USA.

Pomysł wprowadzenia zakazu skrytykowała Elżbieta Streker-Dembińska z Lewica. Jej zdaniem, zbytnio ingeruje on w wolność obywatelską, dlatego jej klub go nie poprze. Zapowiedziała też złożenie poprawek.

Projekt, autorstwa sejmowej komisji zdrowia, który popiera rząd, budzi spore emocje, bo wprowadza całkowity zakaz palenia w wielu miejscach publicznych, m.in. barach, restauracjach, dyskotekach, środkach pasażerskiego transportu publicznego (autobusach, busach, taksówkach, służbowych samochodach), szpitalach i ośrodkach zdrowia, zakładach pracy, na przystankach komunikacji publicznej, publicznych miejscach przeznaczonych do wypoczynku i zabawy dzieci (np. plażach).