Sejmowa komisja infrastruktury pracuje nad projektem zmiany ustawy o transporcie drogowym. Posłowie chcą zawiesić na trzy lata szkolenia kierowców autobusów w specjalnych warunkach, np. na symulatorach i płytach poślizgowych. Właściciele ośrodków szkolenia protestują. Po ich stronie opowiada się ministerstwo infrastruktury.

To właśnie resort rok temu wprowadził wyśrubowane zasady egzaminowania. Tak rygorystyczne przepisy o szkoleniu w warunkach specjalnych tłumaczono wówczas m.in. katastrofą polskiego autokaru w Grenoble. Andrzej Bogdanowicz z resortu infrastruktury ma więc wątpliwości, czy w tym momencie, odsuwając w czasie obowiązek wprowadzenia tego szkolenia, czyniąc je fakultatywnym, nie będzie to ze szkodą dla całego systemu. Decyzję resortu poznamy w piątek - podczas prac sejmowej podkomisji.

Jednak ostateczny głos będzie należał do Sejmu, bo to on zdecyduje, czy obowiązujące już od roku przepisy zawiesić. Pewne jest, że lobby transportowe może wpływać na posłów, bo dla nich teraz obowiązujące zasady to dłuższe i trudniejsze szkolenie kierowców.

Ponieśli koszty, więc... posłowie zmieniają przepisy

Oczywiście na zamianie przepisów stracą właściciele ośrodków szkolenia przepisów, którzy za spore sumy dostosowali je do wymagań. Już wkrótce mogą bowiem zostać na lodzie z niepotrzebnym sprzętem.

W kraju powstało kilkanaście firm zajmujących się szkoleniem, cztery place spełniające wyśrubowane przepisy. A wszystko nakładem wielu milionów złotych - mówi Maciej Kulka właściciel jednej ze szkół nauki jazdy w Lublinie. Na sprzęt 1,5 miliona wydane, 600 tys. złotych kosztuje symulator. Jutro idziemy podpisać wstępną umowę. I nagle zmienia nam się przepisy - narzeka w rozmowie z naszym reporterem Krzysztofem Kotem. Nie będziemy mieli z czego spłacać poniesionych inwestycji. Dostosowaliśmy się do wygórowanych przepisów, a teraz jesteśmy za to ukarani. Mówiąc krótko: nie zmienia się reguł w czasie gry.