Po 10 września w Lublinie może zabraknąć kierowców autobusów. Powód? Nie będą mieli gdzie zdobyć świadectwa kwalifikacji. Certyfikat jest konieczny, by zawodowo wozić ludzi. Resort infrastruktury tłumaczy: zmiany w szkoleniu kierowców autobusów mają służyć bezpieczeństwu pasażerów.

Rozporządzenie Ministerstwa Infrastruktury na temat zasad szkolenia kierowców autobusów mówi o 280 godzinach nauki. Musi ona objąć ćwiczenia na specjalnie przygotowanych placach. Minimum, wymaganym przez resort, jest jedna płyta poślizgowa.

Warunki są, bo nie chodzi tu o zwykłe prawo jazdy na autobusy, ale zdobycie zawodu kierowcy i certyfikatu potwierdzającego umiejętności, certyfikatu zgodnego z unijnymi standardami – przekonują urzędnicy. Celem resortu infrastruktury jest poprawa bezpieczeństwa na drogach – twierdzi Andrzej Bogdanowicz w rozmowie z reporterem RMF FM:

Uzyskanie świadectwa kwalifikacji zawodowego kierowcy to koszt rzędu nawet 10 tysięcy złotych. Resort infrastruktury przyznaje, że trudności finansowe mogą dotknąć i kierowców, zmuszonych do odbycia specjalnego kursu, i ośrodki szkoleniowe, które muszą zadbać o odpowiednie wyposażenie. A to może kosztować nawet kilkanaście milionów złotych.

Lubelskie ośrodki nie spełniają wymogów

Na Lubelszczyźnie nie ma ani jednego ośrodka, który spełniałby choć minimalne wymogi – mówi reporterowi RMF FM Ryszard Pasikowski, szef Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego:

By spełnić warunki stawiane przez ministerstwo, potrzeba około czterech hektarów placu, infrastruktury i płyt poślizgowych. Nie dziwi więc, że w Lublinie sytuacja staje się nerwowa. Lubelski WORD będzie bowiem musiał zrezygnować ze szkoleń, które do tej pory organizował. W kłopocie są również właściciele szkół jazdy, bo nie wiedzą, co odpowiadać kursantom, pytającym o szkolenia na kierowców autobusów.

Resort jednak uspokaja. To, ile ośrodków szkolenia zawodowych kierowców powstanie, ma regulować rynek. Andrzej Bogdanowicz wierzy, że pojawią się w całej Polsce. Część już istniejących szkół jazdy ma poszerzyć działalność, niektórzy przedsiębiorcy już się do tego przygotowują. Koszt – przynajmniej na razie – nie musi być wielki. Jeszcze przez trzy lata ośrodki mogą działać bez najdroższych płyt poślizgowych.