Marszałek Sejmu nie zamierza interweniować w sprawie zlikwidowanych przez LOT połączeń lotniczych. Dla 24 posłów latających nimi dotąd za darmo do Zielonej Góry i Bydgoszczy to potężny cios.

Parlamentarzyści są oburzeni. Marszałek Sejmu nie widzi problemu i na razie nie zamierza pochylać się nad losem posłów, którzy zostali bez skrzydeł LOT-u: Z Pcimia Dolnego też nie ma połączenia ani LOT, ani Sabena - ironizuje Bronisław Komorowski.

Posłowie oczywiście wylewają żale nad utraconymi samolotami i to ponad partyjnymi podziałami, mówią o niewygodach w trasie i utraconym bezcennym poselskim czasie. Mam nadzieję, że połączenia zostaną przywrócone. Ostatnio korzystałem z pociągu, dzisiaj prawdopodobnie również będę wracał pociągiem – skarży się poseł Tomasz Latos z PiS. Przejazdy koleją też opłacane są przez Kancelarię Sejmu.

Mieszkający (podobnie jak poseł Latos) w Bydgoszczy Eugeniusz Kłopotek z PSL zastanawia się z kolei, jak teraz dotrze na wywiady do telewizji:

Posłowie od początku roku do końca marca wylatali już 2668 biletów za blisko 1,5 mln zł.