Polsko-rosyjska umowa o żegludze po Zalewie Wiślanym nie wnosi niczego nowego! - alarmuje dyrektor portu w Elblągu Julian Kołtoński. Uważnie trzeba przyjrzeć się szczegółom porozumienia - zaznacza. Elbląski port wybudowany za 20 mln złotych jest odcięty od świata morskiego od ponad 3 lat.

Julian Kołtoński zwraca uwagę na dwa zapisy polsko-rosyjskiej umowy. Pierwszy, mówi o dopuszczeniu do żeglugi statków z banderą państw UE. Większość armatorów, z powodów ekonomicznych oczywiście, rejestruje swoje jednostki poza Europą - w państwach tzw. taniej bandery.

Druga kontrowersyjna rzecz, to zapis o dopuszczalnym zanurzeniu statku - zaledwie 180 cm. Takie zanurzenie mają statki do 1000 ton nośności, czyli malutkie barki - wyjaśnia dyrektor portu.

Nie dziwi więc, że Kołtoński tak uparcie walczy o przekop przez Mierzeję. Jedynie droga wodna z prawdziwego zdarzenia może uratować port w Elblągu - apeluje dyrektor. Przypomnijmy, że według marszałka województwa, taki przekop się nie opłaca.