W piątkowych wydaniach dzienników powraca sprawa konferencji prokuratorów ws. rzekomej obecności materiałów wybuchowych na wraku tu-154 i głośne wypuszczenie na wolność dwóch osób zatrzymanych ws. fałszywych alarmów bombowych. Co jeszcze w prasie piszczy? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w naszym przeglądzie prasy.


W PZPN nie ma miejsca na politykę i prywatę

"W Polskim Związku Piłki Nożnej nie ma miejsca na prywatę" - przekonuje na łamach "Faktu" prezes tej organizacji Zbigniew Boniek. Podkreśla, że każdy, kto nie zgadza się na taką formułę działania związku "sprzeniewierza się zasadzie: "Łączy nas piłka" i nie będzie mu z nami po drodze". "Jeśli chcemy odnowić naszą piłkę, pokazać, że największy związek sportowy w Polsce, jest najlepszy, to musimy działać razem" - argumentuje legendarny "Zibi".

Boniek nie zgadza się z opiniami, że po ostatnim zjeździe PZPN powinien czuć się przegrany. Jednocześnie przyznaje, że w rozmowie ze znajomymi podsumował spotkanie słowami: "Kurz opadł, niesmak pozostał". Przedstawia też kilka autorskich recept na poprawę sytuacji w polskiej piłce. "Zarząd, jak i cały związek, powinien być apolityczny. Musimy jako najważniejszy związek w tym kraju współpracować z wszystkimi politykami, ale nie zapraszać ich do naszego grona" - sugeruje. Odnosi się też do spekulacji na temat ewentualnych zmian na stanowisku trenera piłkarskiej reprezentacji Polski. "Niemal wszyscy zastrzegają: "tylko nie z Polski". W takim to poważaniu mają naszą, rodzimą myśl szkoleniową" - ocenia stanowczo.

Mamy coraz więcej urzędników w mundurach

"Nasze wojsko, które trzy lata temu stało się zawodowe, zamiast w sprawną armię - zmieniło się w Urząd Wojska Polskiego" - ocenia "Dziennik Gazeta Prawna". Podkreśla, że ten proces dotyczy nawet 80 procent mundurowych i nie budzi zdumienia w ich środowisku. "Oficerowie chętnie zamieniają się w sekretarki oraz kurierów. To dobra pensja, niewiele odpowiedzialności, jeszcze mniej strachu" - tłumaczy gazeta. Wyjaśnia, że "urzędnicy w mundurach" nie tylko nigdy nie brali udziału w zagranicznych misjach, ale też nie ćwiczą na poligonach i mogliby mieć problemy z zaliczeniem egzaminu sprawnościowego.

Co z tą cyfrową szkołą?

"Gazeta Wyborcza" pisze o tym, jakie efekty przyniosło wprowadzenie w Polsce programu "Cyfrowa Szkoła". "Komputery na lekcji niewiele zmieniają. Nadal są wykłady, tyle że zamiast kredy nauczyciel używa interaktywnego pisaka. Uczniowie na lekcji są bierni. Dopiero w domu przy swoich kompach produkują memy, miksują muzykę, piszą teksty" - relacjonuje "GW". "Jeśli komputer jest wykorzystywany na lekcji innej niż informatyka, to na "twardych" wiedzowych przedmiotach, jak historia czy przyroda, i najbardziej prestiżowych, jak matematyka czy polski. Nie działa tam, gdzie w oczywisty sposób mógłby wspomóc kreatywność, czyli na plastyce, muzyce czy geografii" - dodaje.

"GW" podkreśla, że cyfrową rewolucję na lekcjach wprowadzają na własną rękę nauczyciele-pasjonaci. "Superbelfrzy zostawiają uczniom materiały do lekcji na Facebooku, pozwalają na zaliczenie nagrywać filmy, rozliczają zadania domowe na blogach, na YouTube’a wrzucają swoje wykłady" - wyjaśnia gazeta.