Dwa grzyby w barszczu to za dużo. Kłopoty zaczną się już wtedy, kiedy prezydent wysiądzie z samolotu, bo kogo Putin powita pierwszego? - komentuje w "Gazecie Wyborczej" zastrzegający sobie anonimowość polski dyplomata. Wczoraj Lech Kaczyński obwieścił, że on też wybiera się na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Jednak zaproszenie od Putina otrzymał tylko Tusk.

Na przyjazd prezydenta do Katynia musi się zgodzić organizator - Putin i protokół dyplomatyczny rosyjskiego MSZ - komentują polscy dyplomaci. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych od dłuższego czasu prowadziło z Rosjanami ustalenia na temat uroczystości. Teraz resort jest zaskoczony, bo prezydent na obchodach zorganizowanych na szczeblu premierów to prawdziwy koszmar dla protokołu dyplomatycznego.

Zaskoczony decyzją Kaczyńskiego jest Dmitrij Babicz - rosyjski ekspert od polityki międzynarodowej Rosji. Premierzy Donald Tusk i Władimir Putin mają wspólną zaletę przydatną dla rozwoju relacji między naszymi krajami, której brakuje prezydentowi Kaczyńskiemu. Putin interesuje się Polską, rozumie wasz kraj. Z Tuskiem jest podobnie. On też stara się rozumieć Rosję, poznać ją. A Kaczyński wie o Rosji mało, poza tym twierdzi, że ona zagraża Polsce, co jest oczywistą bzdurą - podkreśla Babicz.