W Pekinie pochowano Zhao Ziyanga, b. przywódcę Komunistycznej Partii Chin, obalonego w 1989 r., gdy sprzeciwił się zdławieniu przez wojsko i policję demonstracji na placu Tiananmen.

Władze Chin starały się nie nadawać uroczystości wielkiego rozgłosu i zastosowały nadzwyczajne środki bezpieczeństwa - nawet najbliższa rodzina musiała mieć specjalne przepustki, by wziąć udział w pogrzebie. Nikt, kogo nazwisko nie znalazło się na zatwierdzonej przez władze liście żałobników, nie był wpuszczany na cmentarz.

A lista ta została mocno ocenzurowana. Z doniesień wynika, że kilku dysydentów objęto tymczasowym aresztem domowym, aby nie pojawili się na uroczystości pogrzebowej.

Uroczystości były bardzo skromne w porównaniu z tymi, które zwykle chińskie władze organizują dla swych oficjeli. Zdaniem komentatorów świadczy to o tym, jak niepewnie czują się władze w Pekinie, które obawiały się, że śmierć Zhao Ziyanga może wywołać nowe protesty zwolenników reform i demokracji.

Zhao Ziyanga zmarł 17 stycznia br. w wieku 85 lat po spędzeniu 15 lat w areszcie domowym.