Ks. Zdzisław Sochacki, proboszcz parafii archikatedralnej na Wawelu, spoczął na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Został pochowany w grobowcu Kapituły Metropolitalnej. Kapłana żegnała najbliższa rodzina, członkowie Kapituły Metropolitalnej, przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, reprezentanci różnych środowisk i stowarzyszeń oraz wierni.
Na Cmentarzu Rakowickim obecni byli premier Mateusz Morawiecki, wicepremier i prezes PiS Jarosław Kaczyński, wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, wicemarszałek Senatu Marek Pęk, minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, prezydencki minister Wojciech Kolarski i zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Piotr Ćwik. Proboszcza żegnali też wierni.
Mszy św., którą odprawiono wcześniej w katedrze na Wawelu, przewodniczył metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.
Miał w pełni świadomość tego, że obejmuje ogromne dziedzictwo, za które jest odpowiedzialny bezpośrednio, z zadaniem, aby je przekazywać kolejnym pokoleniom Polaków - tak o ks. Sochackim mówił w homilii abp Jędraszewski.
Metropolita podkreślił, że obejmując pieczę nad katedrą, proboszcz "zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że musi się zmierzyć z ogromnym skarbem chrześcijańskiej wiary, a jednocześnie historii i kultury naszej ojczyzny". Dodał, że proboszczowi w realizowaniu tego zadania pomagało wstawiennictwo świętych, ale mierzył się też z wielkimi wyzwaniami.
Trudne doświadczenie - tak to określił. Trudne doświadczenie mierzenia się z przeszłością i ogromem dziedzictwa, ale także wynikające z tego, że nieraz przychodziło mu się konfrontować z tymi, którzy nie potrafili dostrzec majestatu tej katedry, właściwie ją zrozumieć i odpowiednio uszanować - wskazał abp Jędraszewski. A on uważał, że musi być jej strażnikiem, musi być jej świadkiem - dodał.
W ocenie metropolity ks. Sochacki "stał się prawdziwym kustoszem grobu pary prezydenckiej - prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego żony Marii". Przypomniał, że proboszcz był odpowiedzialny za organizację pogrzebu, przewodniczenie miesięcznicom smoleńskim i za troskę o sarkofag.
Prezydent Andrzej Duda pośmiertnie odznaczył proboszcza Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za zasługi w pracy duszpasterskiej i działalności społecznej.
W jego życiu Bóg, ojczyzna, ludzie i katedra to były rzeczy najważniejsze, przy czym ludzie i katedra - na jednym poziomie - mówił. Ocenił, że "proboszcz był wspaniałym kapłanem, człowiekiem wielkiego ducha, wielkiej siły wewnętrznej, chociaż kruchej sylwetki".
Będzie nam go bardzo brakowało. Mam nadzieję, że będzie miał godnego następcę - powiedział Duda.
Za aktywną rolę w pielęgnowaniu kultu wspólnych świętych i w rozwoju stosunków między polską i węgierską wspólnotą kościelną zmarły kapłan został odznaczony przez prezydenta Węgier Janosa Adera Krzyżem Kawalerskim Węgierskiego Orderu Zasługi.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński, który przed uroczystościami pogrzebowymi - wraz z prezydentem i premierem - odwiedził grób pary prezydenckiej w krypcie katedry na Wawelu, przyznał, że proboszcza - z osobistym bólem - żegna w imieniu własnym i osób, które od 11 lat uczestniczyły w modlitwie przed grobem jego brata.
Te obchody, te święta, a przede wszystkim ta modlitwa, ta msza, to było coś dla nas wszystkich - a byli to politycy i nie tylko politycy, osoby spoza Prawa i Sprawiedliwości - czymś bardzo ważnym. Dla mnie wręcz niesłychanie ważnym - powiedział prezes PiS.
Podkreślił też, że słowa, które najlepiej wyrażają stosunek jego i jego środowiska do zmarłego duchownego, to "ogromna wdzięczność i pamięć". Pamięć, którą zachowamy, a już z całą pewnością ja zachowam do końca życia - podkreślił wicepremier. To jest wdzięczność wobec człowieka, który potrafił prowadzić to przedsięwzięcie, te sprawy niekiedy wśród wielkich trudności i sprzeciwów, także wyrażanych w sposób gwałtowny, niekiedy brutalny, niekiedy w sposób - nie wiem, czy powinienem w tym miejscu używać tego słowa - grubiański - ocenił Kaczyński.
Te wszystkie kłopoty, ale także kłopoty innego rodzaju - administracyjne, różnego rodzaju ataki medialne, w najmniejszym stopniu nie zachwiały księdzem prałatem - podsumował prezes PiS.
W imieniu rodziny Edward Sochacki podziękował za wszystkich przyjaciół, których jego brat spotkał na swojej drodze i wyraził wdzięczność za organizację uroczystości pogrzebowych.
List kondolencyjny skierował m.in. prymas polski abp Wojciech Polak.
Kiedy trumna z ciałem zmarłego opuszczała katedrę, nad Krakowem rozbrzmiewał głęboki, niski ton dzwonu Zygmunt.
Ks. Sochacki zmarł 2 września. Miał 67 lat. Proboszczem parafii archikatedralnej był przez ostatnie 14 lat. Jak podkreślali jego przełożeni i współpracownicy, służbie w katedrze oddał całe swoje serce.