Są instrumenty, by podwyżki cen biletów kolejowych były niższe. Tak wskazują eksperci rynku kolejowego. Ministerstwo Infrastruktury umywa ręce i nie zamierza podejmować żadnych działań.

Od jutra bilet w standardowej cenie, bez promocji na Pendolino na trasie Kraków - Warszawa będzie kosztował 199 złotych. W tej klasie pociągów bilety PKP Intercity drożeją o prawie 18 procent. Pociągi TLK i InterCity zdrożeją o niecałe 12 procent.

Dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski dopytywał o te podwyżki w resorcie infrastruktury. Usłyszał, że ministerstwo nie ma wpływu bezpośrednio na przewoźnika oraz że rząd dotuje najmniej dochodowe połączenia, a bez tego podwyżka byłaby jeszcze wyższa.

Proszony o komentarz wiceminister nadzorujący koleje nie zgodził się na rozmowę. Milczy też minister Andrzej Adamczyk.

Tymczasem według ekspertów ministerstwo ma narzędzia, by ograniczyć te drastyczne podwyżki dla pasażerów. Po pierwsze to VAT na bilety kolejowe.

W biletach kolejowych płacimy 8 proc. VAT-u, a przecież znaczna część tych przejazdów i tak jest dofinansowywana przez państwo - w związku z czym przekładamy pieniądze z jednej kieszeni do drugiej - mówi Jakub Majewski z Fundacji ProKolej. 

Wskazuje, że ceny winduje też drogi dostęp do torów dla przewoźników. Za tory płacimy wszędzie, za każdy kilometr - i to płacimy bardzo wysoko, bo jesteśmy krajem, który pobiera jedne z najwyższych opłat w Unii Europejskiej. Tu też jest miejsce na ruch - dodaje.

Ekspert dodaje, że mimo apeli branży dla połączeń dalekobieżnych nie ustalono maksymalnej ceny prądu - tak jak dla połączeń regionalnych.

Pasażerom pozostaje polowanie na bilety w promocyjnej cenie.

Podwyżka cen biletów od 11 stycznia

PKP Intercity podało, że od 11 stycznia podnosi ceny bazowe biletów jednorazowych w poszczególnych kategoriach pociągów średnio w wysokości:

  • 17,8 proc. dla kategorii EIP (Pendolino);
  • 17,4 proc. dla kategorii EIC (Express InterCity);
  • 11,8 proc. dla kategorii TLK/IC (Twoje Linie Kolejowe/InterCity).

Głównym powodem, dla którego jesteśmy zmuszeni zmienić ceny i dostosować je do realiów rynkowych, jest bardzo duży wzrost cen energii, spowodowany przede wszystkim rosyjską agresją na Ukrainę oraz tzw. putinflacją - oświadczył Cezary Nowak, rzecznik PKP Intercity. Jak dodał, zakup energii elektrycznej stanowi największy koszt spółki. Jeszcze w 2019 roku koszt ten wyniósł ok. 500 mln zł brutto, w 2023 roku prognozowany koszt zakupu energii elektrycznej wyniesie aż 1,5 mld zł brutto, czyli trzy razy więcej - wyliczył. 

Rzecznik przewoźnika wyliczył, że w ubiegłym roku ponad 90 proc. wszystkich osób przewiezionych przez PKP Intercity stanowili pasażerowie pociągów kategorii TLK i IC. Około 53,5 mln pasażerów z blisko 59 mln podróżowało więc pociągami kategorii ekonomicznych, w których procentowy wzrost cen jest niższy (wzrost ok. 11,8 proc.) niż w przypadku połączeń kategorii EIC i EIP (wzrost o 17,4 proc. dla kat. EIC oraz o 17,8 proc. dla kat. EIP) - tłumaczył. Jego zdaniem dla większości pasażerów wprowadzona 11 stycznia podwyżka nie będzie drastyczna.

Jadąc pociągiem kategorii ekonomicznej (TLK lub IC) na trasie z Warszawy do Krakowa pasażer do 10 stycznia br. płaci maksymalnie 68 zł, po 11 stycznia br. zaś zapłaci 76 zł - podkreślił Nowak. Zasugerował też, by osoby, które chcą obniżyć ceny za przejazd pociągami TLK i IC korzystały m.in. z oferty Taniej z Bliskimi, skierowanej do rodzin i małych grup. Pozwala ona na zakup biletu o 30 proc. taniej.

PKP Intercity podkreśla, że wprowadzony w ubiegłym roku system dynamicznych cen biletów dalej będzie funkcjonował i pozwalał robić zakupy w atrakcyjnych cenach. 

W ramach oferty Super Promo, jadąc pociągiem kategorii TLK lub IC na trasie z Warszawy do Krakowa w 2. klasie, podróżny może kupić bilet już od 19 złotych, dla progu Promo Plus to 31 złotych, dla kolejnych progów - Promo 45, Promo 30 i Promo 15 - cena wyniesie odpowiednio: 41,80 zł, 53,20 zł i 64,60 zł - podsumował Cezary Nowak.