Listonosze znów będą za darmo dźwigać ciężary, na których miliony zarabiać będzie Poczta Polska. Firma od października wraca do kolportowania w dużych miastach przesyłek bezadresowych, reklam, ulotek i druków z którego wycofała się przed kilkoma laty po buncie listonoszy.

W 2006 roku krzywiąc swoje kręgosłupy dostarczyli miliard dwieście milionów takich druków i powiedzieli "dość". Teraz Poczta chce znów podbić rynek i w przyszłym roku tylko na drukach bezadresowych zarobić 50 milionów złotych. Z tej sumy listonosze nie ujrzą ani grosza.

Oficjalnie jest to tylko program pilotażowy, bo poczta chce wybadać rynek. Z tym że badać go będzie przez rok. Wszystko jest dogadane ze związkami - zapewniał rzecznik regionu Poczty Polskiej w Szczecinie. Jeśli dogadaniem się dyrekcja określa zakomunikowanie nam że od października będziemy nosić ulotki, to pogratulować dobrego samopoczucia - odpowiadają związki.

Czasami mam wrażenie, że mi ramię urywa. Do tej ilości poczty jak dojdą jeszcze drugi bezadresowe to naprawdę będzie ciężko. Bardzo ciężko. Poczta będzie musiała płacić za to, że ludzie będą chodzić na zwolnienia przez kręgosłup i przez nogi - mówił jeden z listonoszy. Dyrekcja, choć o podwyżkach milczy, obiecała że ulotek będzie mniej niż kiedyś.