„Wydaje mi się, że to jest bardzo przypadkowa sytuacja i nie powinna rodzić jakichś większych emocji" - powiedział o wtorkowym incydencie w podkarpackich Jaksmanicach szef policji generał Marek Działoszyński. W ścianę domu uderzył tam pocisk karabinowy wystrzelony z terytorium Ukrainy. Nikomu nic się nie stało.

Działoszyński oświadczył, że z informacji przekazanych mu przez komendanta wojewódzkiego wynika, iż po stronie ukraińskiej odbywało się strzelanie na strzelnicy, podczas którego "zabłąkany pocisk przeleciał na stronę polską". To bardzo nieduże odległości. W tej sprawie będziemy prowadzić dalsze działania wspólnie z policją i prokuraturą ukraińską - zapewnił. W podobnym tonie o sprawie wypowiadał się minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz.

Ten incydent, do którego doszło w trakcie ćwiczeń po drugiej stronie granicy, jest wyjaśniany ze stroną ukraińską. Na sygnał Polski ćwiczenia zostały natychmiast przerwane. W tej chwili wyjaśniamy wszystkie okoliczności tego zdarzenia - poinformował polityk. Chcemy w przyszłości mieć lepszą informację o tym, co się dzieje po drugiej stronie granicy. Chodzi o to, żeby polscy obywatele w takich sytuacjach byli bezpieczniejsi - zapowiedział.

Okoliczności incydentu wyjaśniają policjanci i prokuratorzy. Jako pierwsza o sprawie zaalarmowana została Straż Graniczna.

(mn)