Gdy pani Danuta straciła dach nad głową, sąd uznał, że nie może zajmować się synami i chłopcy trafili do domu dziecka oraz rodziny zastępczej. Miasto Łódź dało jednak mieszkanie, a trzy fundacje zajęły się jego remontem i wyposażeniem. Dziś cała rodzina znów jest razem.

Dramat matki i dzieci rozpoczął się, gdy pani Danuta rozstała się z partnerem. Musiała wyprowadzić się z mieszkania, w którym ojciec chłopców był głównym najemcą. 

Byłam wtedy u administracji tamtego mieszkania i chciałam przepisać je na siebie, ale nie udało się to - opowiada pani Danuta. Zostałam z dziećmi bez dachu nad głową - dodaje. 

Sąd uznał, że matka nie jest w stanie zapewnić dzieciom odpowiednich warunków, więc odebrał jej synów. Trzej starsi trafili do Domu Dziecka, a najmłodszy - do rodziny zastępczej.

Kobieta codziennie ich odwiedzała. Całe godziny spędzała z dziećmi. W tym czasie najgorsze dla mnie było to, że oni tam są; że nie ma ich ze mną - ze wzruszeniem wspomina pani Danuta. Dlatego jeździłam do nich i chciałam, żeby mnie widzieli i wiedzieli, że jestem. Przebywałam z nimi od 9.00 rano do 22.00. Usypiałam ich, kąpałam, robiłam wszystko tak, jak w domu. Jednak to było bardzo trudne, bo nadal nie miałam gdzie mieszkać. Przebywałam u siostry, kolegów, koleżanek, tam spałam. Przez 18 miesięcy tak robiłam. I wreszcie mają swoje miejsce - to jest najważniejsze - dodaje z ulgą matka.

To połączenie rodziny nie byłoby możliwe, gdyby nie pomoc życzliwych i zaangażowanych ludzi. Miasto Łódź, w porozumieniu z panią Danutą, znalazło nowe mieszkanie. Lokal jest w starej kamienicy, którą zarządza miasto i wymagał remontu oraz dostosowania go do potrzeb rodziny. Jednak miasto nie mogło wyremontować mieszkania, bo tylko zarządza budynkiem, a nie jest jego właścicielem. Potrzebne było wsparcie organizacji pozarządowych. To przyszło od fundacji: Habitat for Humanity Poland, Fabryki Marzeń i DOM - Dbamy o Młodych. Ich wspólne działania, wsparte przez łódzką firmę, szybko znalazły finał, bo w ciągu trzech tygodni wykonano najtrudniejsze i najważniejsze prace remontowe. Później przyszedł czas na wyposażenie mieszkania. 

Teraz chłopcy mają swoje miejsca do spania, biurka do nauki, a pani Danuta w pełni wyposażoną kuchnię, gdzie już gotowała dla dzieci. Teraz najważniejsze jest, że moi synowie już są ze mną - cieszy się matka. Wczoraj uprawomocnił się wyrok sądu o powrocie dzieci pod opiekę matki. Koniec walki - przyznaje z ulgą kobieta. 

(m)