Na polach Agencji Nieruchomości Rolnych trwa proceder, przez który budżet traci miliony. Ma już roboczą nazwę: piractwo gruntowe. O sprawie pisze "Rzeczpospolita".
Jak podaje gazeta, mechanizm działania jest prosty. Pirat wchodzi na państwowe pole, obsiewa je i bierze unijną dopłatę. Wszystko w majestacie prawa.
"Budżet państwa ponosi każdego roku wielomilionowe straty z powodu bezprawnego korzystania z gruntów Skarbu Państwa, a przepisy zapewniają samowolnym użytkownikom bezkarność" - alarmuje NIK w raporcie, do którego dotarł dziennik.
- Zdrowa Legia, bogate KGHM
- Gazoport ruszy za rok
(abs)