Wygląda to tak, że w Iraku niewiele o nas wiedzą. Bardzo liczą na to, że będziemy z nimi w stanie rozmawiać ludzkim językiem, bardzo im na tym zależy i generalnie odnoszą się do nas bardzo dobrze - mówią Mariusz Pilis i Marcin Mamoń, goście Faktów RMF.

Robert Kalinowski: Panowie spędziliście ostatnich kilka tygodni w Iraku, głównie na terenach, które już wkrótce staną się tzw. „polską strefą stabilizacyjną” albo jak chcą inni „polską strefą okupacyjną” w Iraku. Co czeka tam polskich żołnierzy?

Mariusz Pilis, Marcin Mamoń: Jeżeli by to trochę bardziej przybliżyć to przede wszystkim piekielna temperatura – około czterdziestu kilku stopni w cieniu to jest zabójcza rzecz i partie polityczne o zabarwieniu religijnym przede wszystkim i to jest rzecz, z którą Polacy będą musieli sobie poradzić. To jest rzecz najtrudniejsza.

Mieliśmy okazję rozmawiać z ajatollahem Al Hakimem i co ciekawe jakby na samym początku rozmowy dowiedzieliśmy się, że Al Hakim z nami rozmawia, ponieważ pamięta i wie o tym, że Polacy to jest naród religijny. Tu bym upatrywał szansy i możliwości akceptacji przez Polaków tego co się tam dzieje.

Robert Kalinowski: Tak naprawdę przeciętny Polak niewiele wie o specyfice tego terenu, na którym będą Polacy. Generalnie mówi się, że jest to obszar starożytnego Babilonu, zdominowany przez szyitów. Jak przyjmątam Polaków?

Mariusz Pilis, Marcin Mamoń: W tej chwili można zaobserwować ciągle jeszcze bardzo dużą sympatię, ale to raczej rozkłada się na wszystkich, którzy brakli udział w obalaniu reżimu Saddama Husajna. I Amerykanie są tam mile widziani i Brytyjczycy są tam mile widziani i o Polakach też wie się, że brali w tym wszystkim udział i też patrzy się na tą sytuację raczej z sympatią.

Ludzie na ulicach, w miastach, na prowincji, w tym regionie, w którym Polska będzie zarządzała są bardzo przychylnie nastawieni. Mało wiedzą o Polsce i o tym co Polska strona zamierza tam robić. Z tym się spotkaliśmy rozmawiając z liderami plemion południowych, z kilkoma szejkami, na których zaproszenie mieliśmy okazję odwiedzić jedną z prowincji.

Wygląda to tak, że niewiele o nas wiedzą, bardzo liczą na to, że będziemy z nimi w stanie rozmawiać ludzkim językiem, bardzo im na tym zależy i generalnie odnoszą się do nas bardzo dobrze.