Cztery miliony złotych skradzione z kantoru w Wałczu w Zachodniopomorskiem nie były ubezpieczone – dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM Paweł Żuchowski. Rano ujawniliśmy fakt gigantycznej kradzieży z małego kantoru. Na miejscu wciąż zabezpieczane są ślady.

Właścicielem kantoru jest miejscowy biznesmen. Do kradzieży doszło prawdopodobnie w Nowy Rok. Mężczyzna pieniądze wypłacił pod koniec ubiegłego roku. Trzymał je w sejfie. W obiekcie był też alarm. Akcja musiała być więc dobrze zorganizowana, a złodzieje musieli wiedzieć o gigantycznej sumie, która może być w sejfie. Policja nie chce mówić o sprawie. Z uwagi na postępowanie nie mogę nic więcej państwu powiedzieć - ucina krotko Maciej Karczyński, rzecznik pomorskiej policji.