Tylko pięć osób w całym państwie miało świadomość zmian w rządzie - nieoficjalnie dowiedziało się radio RMF FM. Na palcach jednej ręki można policzyć osoby, które znają prawdę o powodach odwołania Ludwika Dorna i awansie Janusza Kaczmarka. Pozostali mogą jedynie snuć przypuszczenia.

To sytuacja bez precedensu w historii politycznej wolnej Polski. Nigdy wcześniej nie było tak, że te najważniejsze decyzje, zwłaszcza personalne, zapadały tylko i wyłącznie w dwóch głowach – premier konsultuje się z prezydentem, a prezydent z premierem. W obu kancelariach jest oczywiście cała gwardia doradców, ministrów, wiceministrów, którzy przed kamerami popisują się, kto cieszy się większą sympatią szefa rządu, kto ma lepsze informacje, ale ostatecznie okazuje się, że tych prawdziwych wiadomości nie ma nikt.

Wystarczy przypomnieć sytuację z tego tygodnia. Pojawia się kuluarowa informacja, że Anna Fotyga miałaby powrócić do Kancelarii Prezydenta. Dziennikarze RMF FM zaczynają sprawdzać u 5 najbliższych współpracowników prezydenta. Oficjalnie nikt się nie wypowiada, bo gwardia obu braci to zdyscyplinowana kompania. Ale nieoficjalnie odpowiedzi jest tyle co współpracowników. Każda brzmi inaczej. Pierwsza: „tak, jest taka koncepcja”. Druga: „to bzdura”. Trzecia: „rozważamy taki scenariusz”. Czwarta: „nie rozważamy”. Piąta: „Nic na ten temat nie wiem...”

Wygląda na to, że trzeba być nie dziennikarzem a hakerem, który stara się włamać do cybernetycznego mózgu obecnej władzy.

Agnieszka Burzyńska, RMF FM