Wiceszef sejmowej komisji infrastruktury Janusz Piechociński ma wątpliwości co do nowego prawa o ruchu drogowym. Parlament podniósł dozwolone prędkości na polskich drogach - do 120 km/h na "ekspresówkach" i 140 km/h na autostradach. Senat dodatkowo zwiększył te wartości, zapisując w poprawce, że kierowca nie otrzyma mandatu, jeśli o 10 km/h przekroczy wyznaczone maksimum.

Nie powinno być już żadnych kolejnych zmian. Ustawa czeka tylko na podpis prezydenta i jeśli nastąpi to w odpowiednim czasie, to nowe, wyższe limity prędkości zaczną obowiązywać od stycznia przyszłego roku. Co nie oznacza, że znowelizowanej właśnie ustawy nie można ponownie zmienić.

A są ku temu wątpliwości. Bo chociaż przybywa dróg ekspresowych i autostrad, które są najbezpieczniejsze, bo mają po dwa pasy, a obie jezdnie rozdzielone są barierkami, to według posła Piechocińskiego chodzi bardziej o efekt psychologiczny. 140 kilometrów na godzinę na autostradzie plus 10 kilometrów dozwolonego błędu, to jak szybko będą jeździć kierowcy? Plus - minus dwa-trzy kilometry koło tych 150 na autostradzie, często w oderwaniu od rzeczywistych umiejętności i sytuacji na drodze - mówi poseł.

Piechociński na komisji głosował przeciw senackiej poprawce, która jednak przeszła. I bardzo możliwe, że od stycznia po najnowszych trasach będziemy jeździć szybciej.