"Ludowcy są bliscy paniki. W majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego mogą nie wywalczyć ani jednego mandatu" - pisze w weekendowym wydaniu "Gazeta Wyborcza". "Wszystko jest przeciwko nam" - żali się dziennikowi jeden z prominentnych działaczy ludowców.

Ludowcy twierdzą, że na ich niekorzyść działa m.in. frekwencja, która będzie rekordowo niska, zwłaszcza na wsi. Głównego konkurenta upatrują w partii Jarosława Kaczyńskiego. Potwierdzam, że doktryna "naszym głównym wrogiem jest PiS" nadal obowiązuje - mówi rzecznik partii Krzysztof Kosiński.

Nasze tęgie głowy mówią, że musimy się bić z PiS o Podlasie, Podkarpacie, Lubelskie, Małopolskę i Świętokrzyskie - zdradza anonimowo członek kierownictwa partii.

"Ludowcy boją się, że najmocniejszym punktem kampanii stanie się Ukraina, a to w naturalny sposób preferuje premiera Tuska i PO" - pisze "GW". Wybory prezydenckie na Ukrainie będą 25 maja, tego samego dnia co eurowybory. Nie wykluczam, że sprawa Ukrainy zdominuje debatę europejską - przewiduje poseł Jan Bury.

W weekendowej "Wyborczej" także:

- Rosja to nie Putin

- Wy kur..., jestem posłem!