Fiaskiem zakończyły się rozmowy strajkujących pielęgniarek i dyrekcji szpitali w Bielsku-Białej i na Żywiecczyźnie. Szefowie placówek zapewnili jednak bieżącą opiekę nad przebywającymi tam chorymi. W poniedziałek wieczorem w ramach strajku pielęgniarki odeszły od łóżek pacjentów. Domagały się przede wszystkim podwyżek.

Dyrektor bielskiego szpitala wojewódzkiego Ryszard Batycki wyjaśnił, że w poniedziałek wieczorem sztab kryzysowy razem z komitetem strajkowym wypracował regulamin strajku, który zakłada m.in. minimalną opiekę nad pacjentami. Gwarantuje ona zachowanie bezpieczeństwa pacjentów oraz opłacenie opieki strajkujących pielęgniarek w przypadku, gdy wykonują czynności ratujące życie.

Pełną obsadę pielęgniarską w tej placówce ma szpitalny oddział ratunkowy. Jako jedyny w tej części regionu ma lądowisko dla helikoptera oraz pielęgniarskie stanowiska operacyjne i anestezjologiczne. Oznacza to, że szpital przyjmuje pacjentów w systemie ratowniczym, ograniczył natomiast przyjęcia diagnostyczne i planowane wizyty.

Zobacz również:

I gdzie te podwyżki?

Protestujące pielęgniarki argumentują, że nadal aktualne są ich dawne postulaty. Jak informowała szefowa związku w jedym ze szpitali Zofia Lubecka, pracownice z 20-letnim stażem wciąż otrzymują podstawowe wynagrodzenie w wysokości 2,3 tys. zł, choć jeszcze w 2007 r. miały otrzymać deklarację, że będzie ono sukcesywnie podwyższane nawet do 3 tys. zł.

"Nie chcemy zostawiać pacjentów"

Reporter RMF FM Piotr Glinkowski rozmawiał ze strajkującymi pielęgniarkami. Wszystkie zdają sobie sprawę z zagrożenia dla pacjentów, wiedzą także, że chorzy ich potrzebują. Zapewniają jednak, że w razie zagrożenia życia nie odmówią pomocy.

Strajk planują prowadzić do skutku, a jeżeli nie przyniesie efektów, będą rozważały wprowadzenie strajku głodowego.

Protestujące odeszły od łóżek pacjentów w poniedziałek wieczorem, ponieważ rozmowy z dyrektorami ich placówek nie przyniosły żadnych efektów. Ich zdaniem dyrektorzy koncentrowali się tylko na omówieniu sytuacji szpitali i powtarzaniu, że nie mają pieniędzy.