To są ostatnie godziny kopalni Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu. Dziś wydobyto na powierzchnię zdemontowane płaskorzeźby orłów, które górnicy zrobili prawie 100 lat temu. Na powierzchnię wyciągnięto też figurę świętej Barbary - patronki górników. Kopalniane szyby będą teraz zasypane, a chodniki zalane.

Dziś jest prawdziwy pogrzeb kopalni - mówi jeden z górników, który jeszcze niedawno tu pracował. Kiedy nasz reporter zapytał, jakie znaczenie mają dla niego wydobyte dziś orły, mówi krótko: "To godło narodowe. Symbol polskiej kopalni. Nasi dziadowie tu robili. No i św. Barbara przy orłach. To symbol naszej wiary. Żal, że się tak dzieje".

Wydobyte dziś płaskorzeźby orłów górnicy zrobili pod ziemią na początku ubiegłego wieku. W sumie w wyrobiskach powstało 5 takich płaskorzeźb. Ostatecznie konserwator zabytków zdecydował, że zdemontowane i wydobyte na powierzchnię będą dwie, zrobione w latach 1926 i 1927. Po połączeniu zdemontowanych fragmentów - a może to zająć nawet kilka miesięcy - najpewniej trafią do muzeum.

W kopalni nie słychać już charakterystycznego dźwięku urządzeń górniczych. Pusto jest też w miejscu, gdzie wydawano górnicze lampy.

To już naprawdę koniec - mówi jeden z ostatnich pracujących tu górników. Teraz pojawia się tu jeszcze może około 20 osób. A jeszcze niedawno były ich setki.

Ostatnią tonę węgla wydobyto w tej kopalni w maju 2015 roku. Wagonik z nią stoi teraz w cechowni. Rok wcześniej kopalnia miała być już zamknięta, ale górnicy na to nie pozwolili. Zjechali pod ziemię i zaczęli strajk, a ich żony pojechały do Warszawy. I zakład wtedy uratowano.

Dziś jego zamknięcie kończy nie tylko historię górnictwa w Sosnowcu, ale i w całym Zagłębiu, bo Kazimierz-Juliusz to była ostatnia czynna kopalnia w tej części województwa Śląskiego.

Co stanie się z figurą świętej Barbary? Część górników chce, żeby trafiła do pobliskiego kościoła. Ale jest też i pomysł, aby umieścić ją w kapliczce na skrzyżowaniu dróg niedaleko kopalnianej bramy.

Każdy kto będzie tam przechodził będzie mógł się zatrzymać i powiedzieć "Szczęść Boże", jak się to zawsze w kopalni robiło. A potem po prostu pójdzie dalej - mówi jeden z górników.

(abs)