Zaledwie 22 z ok. 100 producentów oscypków na Podhalu ma unijne świadectwa jakości uprawniające do wyrobu oscypków. Bacowie narzekają na rygorystyczne przepisy ws. wydawania tych dokumentów i koszty, jakie muszą ponieść.

Do początku czerwca Inspekcja Jakości Handlu Artykułami Rolno-Spożywczymi wydała 22 certyfikaty, a na rozpatrzenie i weryfikację czeka 28 kolejnych wniosków od producentów serów owczych.    

Oscypek od 2008 roku jest wpisany na unijną listę produktów tradycyjnych, chronionych prawem w całej UE. Producenci tradycyjnych serów owczych, którzy chcą sprzedawać swoje produkty, muszą uzyskać świadectwo potwierdzające zgodność sposobu jego wytwarzania z metodami produkcji opisanymi w specyfikacji.   

Wpisanie tego owczego sera na listę miało chronić jego tradycyjną recepturę i sposób wytwarzania przed podróbkami i promować produkt, który na Podhalu jest wyrabiany od setek lat. Po sześciu latach od wpisania oscypka na europejską listę na straganach w Zakopanem brakuje jednak tradycyjnych wyrobów - ich miejsce zastąpiły sery wyrabiane chałupniczo.  

Producenci oscypków niechętnie ubiegają się o certyfikaty. Zdaniem niektórych z nich przepisy dotyczące wydawania takich dokumentów są zbyt rygorystyczne, a opłaty za wydanie świadectwa jakości - zbyt wysokie.  

Oscypki można sprzedawać w okresie wypasu owiec, czyli od maja do października. Tradycyjny ser owczy musi mieć wrzecionowaty kształt, długość od 17 do 23 cm; średnica sera w najszerszym miejscu powinna wynosić do 6 do 10 cm, a waga od 0,6 do 0,8 kg. Barwa skórki oscypka musi być słomkowo-lśniąca lub jasnobrązowa z delikatnym połyskiem.   

Koszty certyfikacji to około 300 zł, ale producenci mogą starać się o zwrot tej kwoty. Baca musi jednak opłacić badania weterynaryjne, a to wydatek rzędu 1500 zł - mówi baca z Koniakowa Piotr Kohut. W opinii baców posiadacze certyfikatów są nękani kontrolami. Urzędnicy faktycznie kontrolują tylko legalnych producentów oscypków, a innych sprzedawców serów podobnych do oscypków nie sprawdzają. Tacy sprzedawcy podróbek wręcz śmieją się z nas - mówił Kohut, wypasający w Beskidach stado ośmiuset owiec.   

Wytwarzanie, sprzedawanie lub używanie nazwy oscypek bez wymaganego unijnym prawem certyfikatu jakości to przestępstwo. W tym roku IJHARS nie wydała ani jednej kary za wprowadzanie do obrotu serów owczych bezprawnie wykorzystujących chronione nazwy pochodzenia.

(mpw)