Dopiero na jutro zaplanowano kompleksową kontrolę Krakowskich Zakładów Garbarskich przy ul. Półłanki - informuje Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Krakowie. Sprawa została zgłoszona w piątek przez pana Patryka, który na terenie garbarni zauważył niedostatecznie zabezpieczane beczki z napisem "odpady zawierające chrom" oraz podejrzane niebieskie kałuże. Po naszym artykule odpadami zainteresowała się też policja.

Dopiero jutro odbędzie się zapowiadana na środę kompleksowa kontrola WIOŚ w  Krakowskich Zakładów Garbarskich. Jeszcze wczoraj rzecznika Magdalena Gala z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska zapewniała, że inspektorzy na terenie garbarni pojawią się dzisiaj.

Zostanie sprawdzony cały system kanalizacji ze szczególnym uwzględnieniem kanalizacji opadowej, pobrane zostaną próby ścieków przemysłowych oraz będziemy przygotowywać plan kontroli gleby. Wyznaczone zostaną obszary i odpowiednio dobrane próby pod kątem wielkości obszaru oraz pod kątem różnych substancji, które mogą się znajdować w tej glebie - tłumaczy.  

Jak zapewnia przedstawicielka WIOŚ, badania te pozwolą na określenie wielkości zanieczyszczeń w glebie oraz zanieczyszczeń niesionych w wodach opadowych, jak również w ściekach. Pobrane próby pokażą, czy zakład negatywnie oddziałuje na środowisko - deklaruje.

Próbki odpadu pobierane prawie tydzień po zgłoszeniu

Inspektorzy na terenie zakładu pojawili się już w piątek. Jak informują, sprawdzili sposób magazynowania odpadów. WIOŚ uznał, że odbywa się to zgodnie z pozwoleniem wydanym przez marszałka województwa małopolskiego, czyli "w  zamykanych beczkach z tworzyw sztucznych na utwardzonym podłożu obok budynku krat".

Inspektorzy przyznają także, że podczas piątkowych oględzin na terenie garbarni znajdowały się pojedyncze ślady pozostałe po uprzątnięciu wcześniej zalegających tam odpadów technologicznych, składowanych niezgodnie z pozwoleniem.

"W trakcie ostatniej kontroli zakończonej we wrześniu 2020 r. stwierdzono w tym miejscu pryzmy odpadów o kodzie  04 01 08 odpady skóry wygarbowanej (odpad inny niż niebezpieczny). Na podstawie oględzin przeprowadzonych w dniu 16.04.2021 r. stwierdzono, że odpad ten został z tego terenu usunięty."

Jednak według naszych informacji, tego dnia firma była w trakcie porządków.

Co ważne, tego dnia nie pobrano próbek gruntu. Jak tłumaczy WIOŚ stało się tak, ponieważ na terenie zakładu trwało usuwanie skutków awarii sieci wodociągowej. Miało do niej dojść w ubiegły piątek - dnia zgłoszenia - właśnie w okolicach ul. Półłanki.

Skąd ta opieszałość?

Profesor Mariusz Czop z AGH jest zaskoczony opieszałością urzędu. Przyznaje, że teren na pewno wymaga kontroli. Według naukowca obszar ten powinien zostać uporządkowany, odgrodzony i zabezpieczony. W tej chwili jest swobodny dostęp do miejsc, gdzie składowane są odpady - zaznacza.

Jak dodaje, część beczek jest otwarta. Odpady występują na powierzchni ziemi, znajdują się w pryzmach, jest też bardzo zły stan techniczny infrastruktury oczyszczalni ścieków.

Naukowiec ma wątpliwości, co do kontroli przeprowadzanej dzisiaj. Uważa, że próbki odpadów powinny zostać pobrane od razu. WIOŚ skupia się w tym momencie na gospodarce ściekowej, a tam tak naprawdę ważna jest i kluczowa gospodarka odpadami - tłumaczy. Trzeba ocenić, gdzie były składowane w niewłaściwy sposób odpady i zbadać jaki to miało wpływ na środowisko. Konieczne jest zbadanie gleb i gruntów w miejscach składowania odpadów, czy nie doszło do zanieczyszczenia gleb i gruntów.

Jak dodaje, konieczne jest też zbadanie wód podziemnych. Czy nie zanieczyściły sąsiednich działek i konieczne jest  również zbadanie wód  i osadów dennych rzeki Drwiny Długiej - podkreśla. Profesor przestrzega, że przez kilkadziesiąt lat działalności zakładu mogło tam dojść do poważnego zanieczyszczenia środowiska. Chodzi o toksyczne związki chromu, ale również związki organiczne, które występują w procesie garbarskim, to znaczy fenolami i WWA - wyjaśnia


Sprawdziliśmy

Wczoraj dziennikarz RMF MAXXX Przemysław Błaszczyk wraz z profesorem Mariuszem Czopem byli na terenie zakładu - może tam wjechać każdy. Chcieli sprawdzić, czy odpady sfotografowane przez mieszkańca Krakowa zostały posprzątane w czasie oczekiwania na pobór próbek. [Porównanie zdjęć z dnia zgłoszenia i wykonanych przez dziennikarza RMF MAXXX i profesora AGH - znajdziecie na końcu artykułu].  

Przyjrzeli się także beczkom z odpadami. Rzeczywiście są one zamykane, ale niekoniecznie zamknięte.

Pobrali także próbki odpadu, który nadal leżał na ziemi. Wyniki opublikujemy niebawem.

Odpady za oknem WIOŚ

Na teren Krakowskich Zakładów Garbarskich prowadzą dwie drogi: jedna legalna i druga - nie, z dziurą w ogrodzeniu. Okazuje się, że okna laboratorium ds. jakości powietrza Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska są na wprost zakładu (z dziurą w ogrodzeniu). Do miejsca, w którym znajdują się odpady, inspektorzy mają więc kilkaset metrów.

Ponieważ z Krakowskimi Zakładami Garbarskimi nie udało się skontaktować telefonicznie, dziennikarz RMF MAXXX wysłał pytania mailowo. Czeka na odpowiedzi. Wystąpił także do Urzędu Marszałkowskiego o udostępnienie pozwolenia dla zakładu na wytwarzanie i składowanie odpadów. Z kolei do WIOŚ Przemek Błaszczyk wystąpił o przekazanie pełnych raportów z badań i kontroli Krakowskich Zakładów Garbarskich, pełnych wyników badań gleb oraz odpadu gromadzonego w beczkach i innych odpadów z ostatnich 5 lat (w tym z kontroli interwencyjnej 16.04.2021 roku).

Porównanie




Opracowanie: