Polskim pacjentom nie grozi niebezpieczeństwo. Zamienniki leków, których zabrakło szpitalom w ostatnich dniach, już trafiają do placówek - uspokaja ministerstwo zdrowia. Chodzi przede wszystkim o polstigminę, która wybudza pacjentów z narkozy, oraz o zwiotczający mięśnie corhydron, stosowany na przykład w ciężkich atakach astmy. Sprawie przyjrzała się reporterka RMF FM Kamila Biedrzycka.

Za niedobory ministerstwo zdrowia w obu przypadkach obwinia producentów leków. Specyfiku, wybudzającego z pooperacyjnej śpiączki zabrakło, bo firma jeszcze do 10 lutego zapewniała Główny Inspektorat Farmaceutyczny, że zapasy są i lek jest dostępny w hurtowniach. Nasza reporterka zapoznała się z dokumentami, potwierdzającymi tą wersję. W związku z tym Główny Inspektor Farmaceutyczny nie uzyskał drastycznej informacji, że czegoś w tym momencie nie ma - przekonuje wiceminister Marek Twardowski:

Dopiero interwencja szpitali sprawiła, że sprawa trafiła do resortu zdrowia, który natychmiast zarządził import celowy leku.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja corhydronu. Wiceminister unika odpowiedzi wprost na pytanie, dlaczego leku zabrakło. Corhydron nie jest jedynym lekiem dostępnym na rynku - mówi jedynie:

Jak jednak nieoficjalnie dowiedziała się nasza reporterka, corhydron jest niedostępny ze względu na fatalną jakość, która sprawiła, że inspektorzy farmaceutyczni nie dopuścili do jego rozpowszechniania.

Resort zdrowia zapewnia, że dołoży wszelkich starań, by obie firmy poniosły konsekwencje swoich zaniedbań.

Firma PLIVA Kraków przesłała nam oświadczenie, w którym twierdzi, że dopełniła wszelkich wymogów związanych z zakończeniem produkcji preparatu Polstigminum w fabryce w Krakowie i przenoszeniem produkcji tego preparatu do innej fabryki