„Być może rząd chce – pod różnymi pretekstami - sprzedawać obywatelom węgiel marnej jakości, by pozbyć się tego surowca, który zalega w portach, składach gminnych czy na hałdach górniczych” – tak najnowszą decyzję ministerstwa środowiska i klimatu komentują aktywiści. Chodzi o przedłużenie rozporządzenia, które zwalnia z kontrolowania jakości węgla trafiającego do sprzedaży detalicznej, czyli m.in. do gospodarstw domowych.

1 maja miał być dniem powrotu norm jakości węgla w Polsce. Tak się jednak nie stało. Ministerstwo Klimatu i Środowiska jeszcze przed długim weekendem majowym przedłużyło rozporządzenie o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw, które zawiesza kontrolowanie tych norm, o kolejne 3 miesiące, do 31 lipca. Oznacza to, że jakość sprzedawanego węgla w Polsce nadal nie będzie kontrolowana. W ubiegłym roku taki zabieg tłumaczono wojną w Ukrainie i problemami z zaopatrzeniem w ten surowiec.

Wówczas miało to oczywiście swoje racjonalne uzasadnienie. Wprowadzono przecież embargo na dostawy węgla z Rosji, na którym to polegaliśmy w dużej mierze, jeżeli chodzi o gospodarstwa domowe. Minął jednak rok, to bardzo dużo czasu, więc tłumaczenie tego wojną nie powinno mieć miejsca - mówi w rozmowie z RMF FM Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.

Jeśli ktoś miał nadzieję na opamiętanie się Ministerstwa Klimatu i Środowiska w tej sprawie to się srodze rozczarował - dodaje lider Polskiego Alarmu Smogowego, Andrzej Guła. Sprzedaż węgla niespełniającego żadnych norm jakości będzie trwać. To niedopuszczalna decyzja, która oddala nas od osiągnięcia standardów jakości powietrza zalecanych przez Światową Organizację Zdrowia. Ale stracą na tym nie tylko nasze płuca. Brak norm jakości to również okazja do oszukiwania konsumentów i sprzedawania surowca o bardzo kiepskich walorach grzewczych - dodaje Guła.

Siergiej: To zgniłe jajo, z którym rząd nie ma co zrobić

Piotr Siergiej przypomina, że do Polski sprowadzono w ubiegłym roku co najmniej kilkanaście milionów ton importowanego węgla.

Ten węgiel częściowo sprzedano w sezonie grzewczym. Polacy raczej starali się kupować ten lepszy węgiel, więc wyobrażam sobie, że ten gorszy po prostu został. A skoro nie obowiązywały żadne normy, to ten, który został, musi być naprawdę złym surowcem. I teraz wyobraźmy sobie kilka milionów ton węgla zalegającego na składach. Mamy takie zgniłe jajo, z którym nie wiadomo co zrobić. Gdyby przywrócono normy, to być może części tego węgla w ogóle nie dałoby się sprzedać. Może to być przyczyna zawieszenia tych norm - zwraca uwagę aktywista.

Siergiej: Polacy znów mogą mieć problem z rozpaleniem w piecu

Aktywiści przypominają również o skargach klientów rozczarowanych słabą jakością importowanego węgla, które spływały w minionym sezonie grzewczym. Wówczas sprzedawano węgiel o zbyt dużej zawartości siarki, popiołu czy węgiel mocno zawilgocony, który nie chciał się palić.

Istnieje ryzyko, ze znów dojdzie do takich sytuacji jak w minionym sezonie grzewczym, że tej słabiej jakości węgiel nie będzie się palić, a mieszkańcy znów pozostaną bez opału na zimę - dodaje Piotr Siergiej.

PAS zwraca także uwagę na jeszcze jedną kwestię - KPO. W kamieniach milowych do Krajowego Planu Odbudowy rząd polski zobowiązał się bowiem do zaostrzenia norm dla węgla. Brak realizacji tego kamienia milowego stawia pod znakiem zapytania wypłatę 3 miliardów Euro z KPO, a są to pieniądze, które miały być przeznaczone na wsparcie termomodernizacji domów jednorodzinnych, głównie w programie Czyste Powietrze. 

Resort wskazuje na sytuację geopolityczną

O to dlaczego ministerstwo zdecydowało się na przedłużenie rozporządzenia zapytaliśmy rzecznika resortu, Aleksandra Brzózkę. W przesłanym przez Wydział Komunikacji Medialnej Departament Edukacji i Komunikacji Ministerstwo Klimatu i Środowiska mailu czytamy, że "Przepisy art. 6a ustawy z 25 sierpnia 2006 r. o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw (Dz. U. z 2023 r. poz. 846,) umożliwiają wprowadzenie odstąpienia od stosowania wymagań jakościowych dla paliw stałych. Należy jednak pamiętać, że na rynku wystąpić muszą nadzwyczajne zdarzenia skutkujące zmianą warunków zaopatrzenia w paliwa stałe, które to uniemożliwią zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego".

Decyzję, tak jak w ubiegłym roku tłumaczy także zaistniałą sytuacją geopolityczną, która wpływa na zmianę warunków zaopatrzenia w paliwa stałe i zagraża bezpieczeństwu energetycznemu.

Co więcej, resort twierdzi, że "brak odstąpienia od stosowania wymagań jakościowych dla paliw stałych wprowadzanych do obrotu z przeznaczeniem do użycia w sektorze bytowo-komunalnym spowodowałoby brak możliwości sprzedaży węgla przez gminy", a zaproponowane rozwiązanie "pozwoli mieszkańcom zakupić węgiel po akceptowalnych społecznie cenach na bieżące potrzeby ogrzewania i to jeszcze przed rozpoczęciem sezonu grzewczego".

Opracowanie: