Wciąż nie nie wiadomo, co było przyczyną śmierci 48-letniego górnika, który w środę zginął w katowickiej kopalni "Wujek". Wyjaśni to dopiero sekcja zwłok mężczyzny.

Do wypadku doszło ponad 600 metrów pod ziemią. Wg wstępnych ustaleń nadzoru górniczego, mężczyzna został przewrócony i przysypany urobkiem, gdy usiłował usunąć zator w urządzeniu przesypującym fragmenty kamieni i skał z przenośnika do zbiornika.

Gdy sztygar znalazł górnika, mężczyzna leżał w wozie, do którego trafia urobek. Był przysypany niewielką, ok. 20- centymetrową warstwą kamieni. Ciało nie miało jednak żadnych obrażeń zewnętrznych, a jako przyczynę zgonu lekarz wskazał ustanie krążenia. Nie było jasne, co właściwie zaszło.