Prokuratura w Olsztynie bada sprawę dystrybucji kroplówek produkowanych w przyszpitalnym zakładzie w Piszu na Mazurach. Na ich trop natrafił Wojewódzki Inspektorat Farmaceutyczny w Olsztynie podczas lipcowej kontroli piskiego szpitala. Szacuje się, że do przyszpitalnych aptek w całym kraju mogło trafić kilkaset tysięcy preparatów nieposiadających wymaganych prawem atestów i zgody nadzoru farmaceutycznego.

Po doniesieniu złożonym przez Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Farmaceutycznego, śledczy sprawdzają legalność rozprowadzania kroplówek do innych placówek opieki medycznej.

Eksperci przekonują, że nie ma podstaw do kwestionowania jakości wytwarzanych i sprzedawanych przez szpital w Piszu preparatów. Nie ma tutaj mowy o tym, żeby płyny zagrażały życiu i zdrowiu osób, które je przyjmują. Sprawa dotyczy tego, że zakład przyszpitalny mógł produkować na potrzeby szpitala, natomiast nie mógł ich sprzedawać innym szpitalom czy firmom bez specjalnej zgody Nadzoru Farmaceutycznego - wyjaśnił w rozmowie z reporterem RMF FM prokurator okręgowy w Olsztynie, Cezary Kamiński.

Wczoraj szpitale w całym kraju zostały wezwane do przekazania Ministerstwu Zdrowia informacji o pochodzeniu stosowanych u nich kroplówek. Resort zdrowia i Główny Inspektorat Farmaceutyczny poważnie rozważają możliwość wycofania preparatów z użycia.