Nie udało się uratować ani jednej z trzech osób, odkopanych spod śniegu w Tatrach. Reanimacja prowadzona przez lekarzy nie pomogła. Po południu z grzbietu Koszystej zeszła lawina do Doliny Pańszczycy. Przysypanych szukało 20 ratowników z psami.

Tragedii być może dałoby się uniknąć, gdyby przysypani krócej przebywali pod śniegiem. Największe szanse na przeżycie mają osoby, które spędziły tam nie więcej niż 20 minut. W tym wypadku było to znacznie dłużej. Pierwsza osoba została odnaleziona po godzinie i 10 minutach od zasypania, a następna kolejne dwadzieścia minut. To już jest czas zdecydowanie zagrażający życiu - mówił naczelnik TOPR Jan Krzysztof.

Niestety, żadna z zasypanych osób nie miała przy sobie detektora lawinowego, który pozwoliłby na szybkie zlokalizowanie w masach śniegu. Sama lawina nie była szeroka, ale spadła w wąskim żlebie, co spowodowało duże spiętrzenie śniegu, spod którego trudno było wysondować i potem odkopać zasypanych ludzi.

Lawina zeszła z Koszystej do Doliny Pańszczycy. Koszysta to grzbiet w Tatrach Wysokich o długości ok. 3 km, odchodzący od grani z Buczynowymi Turniami i Wołoszynem w rejonie przełęczy Krzyżne. Oddziela Dolinę Waksmundzką od Doliny Pańszczycy. Jest to najbardziej na północ wysunięty masyw dwutysięczników tatrzańskich.