Ministerstwo Zdrowia tak ograniczyło liczbę tak zwanych "rezydentur", że młodzi lekarze nie mają gdzie zdobyć specjalizacji. I to w sytuacji, kiedy w Polsce zaczyna brakować fachowców.

Jest to fatalna polityka, żeby nie nazwać tego bardziej dosadnie. Przede wszystkim polityka pozbywania się młodych, wykształconych ludzi. Te sprawy muszą uleć zmianie, albowiem powstanie tak duża luka pokoleniowa, tzn. będą starzy lekarze i nic poza tym - tłumaczy doktor Stefan Sobczyński, szef Wielkopolskiej Izby Lekarskiej.

Jego słowa potwierdzają dyrektorzy powiatowych szpitali. Na Lubelszczyźnie na przykład w tym roku jest o połowę mniej rezydentur, niż jeszcze rok temu. Już teraz np. w Opolu Lubelskim zamiast minimum czterech na oddziałach jest po trzech specjalistów.

Ograniczenie rezydentur sprawi – zdaniem Karola Spiczyńskiego, dyrektora lubelskiego szpitala - pogłębienie się kryzysu. Kilku oddziałom już teraz groziło zamknięcie. Do tego zapowiedzi ministra zdrowia o respektowaniu 48-godzinnego tygodnia pracy sprawiają, że dyrektorom przybywa siwych włosów, bo specjalistów wystarczy najwyżej na trzy dni w tygodniu.

Ministerstwo Zdrowia przyznaje, że miejsc na rezydenturach jest o prawie jedną trzecią mniej niż rok temu, ale winą za to obarcza Ministerstwo Finansów, które obcięło środki w budżecie na ten cel.