Na nartach nie będzie można jeździć w stanie nietrzeźwym, grozić za to będzie grzywna - takie rozwiązanie MSWiA zawarło w projekcie ustawy o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich. Bezwzględny zapis będzie jednak bardzo trudno egzekwować. Co Wy o nim sądzicie? Zagłosujcie w naszej sondzie.

Mimo stwierdzenia, że "zabrania się korzystania ze zorganizowanych terenów narciarskich w stanie nietrzeźwości", nie ma przepisów o kategorycznym eliminowaniu ze stoków pijanych miłośników białego szaleństwa. To zarządca stoku ma dbać o trzeźwość, a może jedynie wyprosić pijanego narciarza. Nie może jednak badać stanu trzeźwości czy zatrzymywać kogokolwiek. Do tego musi wezwać policję. Czy będzie to robił z gorliwością? Tu rodzą się wątpliwości. Nie jest tajemnicą, że właściciele stoków - poza wyciągami - mają też lokale gastronomiczne dla narciarzy, w których serwują napoje wyskokowe. Ja myślę, że będzie tu decydował zdrowy rozsądek i zarządcy stoków w pierwszej kolejnością będą się kierować bezpieczeństwem turystów - utrzymuje rzeczniczka MSWiA Małgorzata Woźniak.

Trudno sobie jednak wyobrazić, by restauratorzy przestali się kierować chęcią zysku. Może się więc okazać, że w praktyce  zakaz picia na nartach może dotyczyć jedynie tych, którym ciężko utrzymać się na nogach.