"LUBIĘ ZAP….. ć" - miał napisane na motocyklu 24-latek z Lubartowa. Jego brawurowa jazda mogła zakończyć się tragicznie. Złamana noga i ręka po tym co się wydarzyło można rozpatrywać w kategoriach cudu.

Motocyklista jedną z tras na Lubelszczyźnie jechał bardzo szybko na tylnym kole. Na nierównej drodze w koleinie stracił  panowanie nad maszyną, wjechał na krawężnik, potem uderzył w znak drogowy, przekoziołkował i wreszcie spadł na przód zaparkowanego samochodu. Na koniec motocykl zapalił się.

Jak się okazało nie była to pierwsza, tak brawurowa "przejażdżka" 24-latka. Pięć lat temu, kiedy nie miał prawa jazdy, został zatrzymany na jeździe po pijanemu.

Od momentu kiedy zdobył dokument zdążył zebrać 8 mandatów. 

(ug)