Stany Zjednoczone wciąż nie mają nowego prezydenta. A odchodzacy Bill Clinton nie próżnuje. Dziś wraz z żoną i córką przybył do Dublina, by rozpocząć trzydniową wizytę w Irlandii i Anglii.

"Wyrzucenie ostatnich demonów przeszłości w brytyjskiej prowincji w Irlandii Północnej” – to, mówiąc słowami amerykańskiego prezydenta, cel wizyty Billa Clintona na Zielonej Wyspie.

"Jeśli jest tam coś co mogę zrobić, poczynić jakiś krok by zakończyć konflikt, zanim wyjadę, zrobię to” – zapewniał amerykański prezydent, ktorego przodkowie pochodzą z Iralndii. Chodzi o wprowadzenie w życie porozumienia pokojowego między katolikami i protestantami w Ulsterze. Od porozumienia minęło już 2,5 roku a wiele problemów nadal pozostaje nierozwiązanych, m.in sprawa rozbrojenia grup paramilitarnych w prowincji oraz stworzenie oddziałów policji. Terroryści z IRA zabezpieczyli broń w strzeżonych przez siebie magazynach, zezwalają na inspekcje ale nie zamierzają oddać karabinów i materiałów wybuchowych międzynarodowej komisji rozbrojeniowej. Można tylko przypuszczać, że protestanckie ugrupowania polityczne będą się starały szukać poparcia u amerykańskiego prezydenta w nadziei, że użyje swego autorytetu i skłoni republikanów do ustępstw. Amerykański prezydent wielokrotnie interweniował w przełomowych momentach ulsterskiego procesu pokojowego. Na sukces raczej nie ma jednak co liczyć. Zarówno brytyjskie jak i irlandzkie media podkreślają symboliczny charakter tej wizyty. W czasie swego pobytu Clinton ma się spotkać z premierem Bertie Ahernem i prezydent Mary McAleese. Weźmie też udział w przyjęciu w browarze Guinnessa i pojedzie do Dundalk, ostatniego większego miasta przed granicą z Irlandią Północną, które w zeszłym roku było sceną gwałtownych starć. W Belfaście Clinton będzie rozmawiał z Davidem Trimble'em, szefem autonomicznej administracji Irlandii Północnej oraz Seamusem Mallonem, wiceszefem katolickiej Socjaldemokratycznej Partii Pracy. Później pojedzie do Londynu, gdzie między innymi zostanie przyjęty przez królową Elżbietę II.

Jak powiedział brytyjski sekretarz do spraw Irlandii Północnej, Peter Mandelsson, Clinton nie jest czarodziejem i nie ma magicznej pałeczki. Choć, jak przyznał, amerykański prezydent zawsze stara się być pomocny. Tuż przed przybyciem prezydenta USA do Irlandii, Clinton wstrzymał procedurę deportacyjną dziewięciu Irlandczyków, którzy pomagali republikańskim terrorystom. Decyzja ta z pewnością nie ucieszy ulsterskich protestantów. Jest to trzecia wizyta Clintona w Irlandii i Irlandii Północnej. Poprzednio tam dwa lata temu po zawarciu porozumienia z Wielkiego Piątku, na podstawie którego powołano protestancko-katolicką autonomiczną administrację pólnocnoirlandzką. Amerykański prezydent patronował temu porozumieniu. Dodajmy, Trzydniowa wizyta w Irlandii i Wielkiej Brytanii może być ostatnią jego wizytą zagraniczną przed opuszczeniem 20 stycznia urzędu prezydenta USA.

11:45