Amerykańscy partnerzy, wybrani przez rząd Mateusza Morawieckiego do budowy pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce, odrzucili sugestię, że powinni zaangażować kapitał w projekt – informuje agencja Bloomberg. Propozycję złożył im niedawno doradca Platformy Obywatelskiej ds. energetyki Grzegorz Onichimowski. Zwracał on wówczas uwagę, że Westinghouse i Bechtel powinny zmniejszyć ryzyko związane z inwestycją kosztującą co najmniej 20 miliardów dolarów.

Bloomberg informuje, że Westinghouse i Bechtel, które mają zbudować w Polsce reaktory o mocy 3,75 GW, są sceptyczne co do propozycji nowego rządu, który zamierza stworzyć obecna opozycja.

Wcześniej Rada Ministrów Mateusza Morawieckiego, zaproponowała by spółki miały jedynie pomóc w zabezpieczeniu finansowania dłużnego z amerykańskiego Export-Import Bank.

Ekipa Tuska naciskała na amerykańskie firmy

W połowie listopada Bloomberg, powołując się na Grzegorza Onichimowskiego, informował, że ekipa Tuska naciska na amerykańskie firmy Westinghouse i Bechtel, aby wykupiły udziały w projektach energetyki jądrowej w Polsce. Główny doradca ds. energetyki Platformy Obywatelskiej przekazał wówczas, że amerykańskie firmy wybrane do budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej powinny objąć co najmniej 30 proc. udziałów w projekcie.

Agencja zwracała uwagę, że umowa na inwestycję w Polsce, podpisana z rządem PiS, nie obejmowała wymogu kapitałowego uczestnictwa koncernów z USA w rozwoju polskiej energetyki jądrowej. Ustępujący rząd Mateusza Morawieckiego zamierzał zrealizować inwestycje, dzięki którym Polska w 2040 r. dysponowałaby 6-9 gigawatami mocy pochodzącymi z energetyki atomowej, a trzy reaktory miałaby dostarczyć firma Westinghouse.

Onichimowski przekazał z kolei Bloombergowi, że Polska może nie potrzebować tak dużej mocy wytwarzanej w siłowniach jądrowej. Idealnie byłoby zbudować dwie elektrownie. Pierwszą z Amerykanami, a drugą być może z innym partnerem - wskazywał doradca Tuska.