Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz nie otrzymał wczoraj pisma od Krzysztofa Piesiewicza. Wciąż nie wiadomo więc, czy senator Platformy Obywatelskiej ostatecznie zrzekł się immunitetu parlamentarnego. Jak dowiedziała się reporterka RMF FM, marszałek poczeka jeszcze dwa dni; ma nadzieję, że Piesiewicz wysłał wyjaśnienia pocztą.

Jeśli list nie nadejdzie do piątku, sprawą ponownie zajmie się senacka komisja regulaminowa. Zdaniem jej szefa, Zbigniewa Szaleńca, szanse na to, że senator PO dostarczy pismo są niewielkie.

Prokuratura chce zarzucić senatorowi przestępstwa z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii: posiadania kokainy, udzielania jej i nakłaniania do jej zażycia innych osób. W grudniu "Rzeczpospolita" podała, że w połowie października do jej redakcji zgłosiła się kobieta, która twierdziła, że "ma nagrania kompromitujące jednego z wpływowych senatorów Platformy". "Super Express" opublikował film, który ma być dowodem, że Piesiewicz nie dość, że posiadał narkotyki, to je zażywał.