Ponad 10 tys. uczestników protestanckiego bractwa "Appretince Boys" przemaszerowało w sobotę ulicami Londonderry w Irlandii Północnej. Tym razem obyło się bez zamieszek.

Nad bezpieczeństwem uroczystości czuwały wzmocnione siły policyjne. Do parady nie chcieli dopuścić ekstremiści z katolickich ugrupowań zbrojnych, między innymi z tak zwanej "Prawdziwej IRA".

W sobotę rano policja w Ulsterze otrzymała kilka anonimowych telefonów. Dzwoniący ostrzegali o zaminowaniu linii kolejowej pomiędzy Londonderry a miejscowością Coleraine. Tą właśnie trasą mieli przejechać uczestnicy marszu. Na szczęście alarm okazał się fałszywy, ale katolicy osiągnęli swój cel - na kilka godzin wstrzymano ruch pociągów na tej trasie. Przedwczoraj przypadkowo udaremniono wwiezienie do Londonderry pół tony materiałów wybuchowych. Znaleziono je w furgonetce, zatrzymanej do rutynowej kontroli drogowej. Ciężarówka została zniszczona w kontrolowanej eksplozji.

Tradycyjne marsze bractwa odbywają się każdego roku na pamiątkę siedemnastowiecznego zwycięstwa wojsk protestanckich nad katolikami w 1689 roku. Przesądziło to o brytyjskim panowaniu w Irlandii przez niemal 250 lat.

W ubiegłym miesiącu inny kontrowersyjny marsz, zorganizowany przez oranżystów w Portadown, spowodował 10-dniowe starcia pomiędzy policją i protestantami.

00:15