Na grzywny w wysokości od 800 do 1200 zł skazał Sąd Rejonowy w Nowym Targu trzech mężczyzn, oskarżonych o kupowanie praw jazdy na Ukrainie i legalizowanie ich potem w Polsce. To pierwszy wyrok w sprawie, w której oskarżonych jest w sumie kilkadziesiąt osób.

Sąd przychylił się do wniosku prokuratury o ukaranie oskarżonych bez przeprowadzania rozprawy. Oskarżeni nie byli wcześniej karani i przyznali się do winy, opisując przebieg przestępczego procederu uzasadnił wyrok sędzia Wojciech Ujwary.

Cały proceder organizowały prawdopodobnie dwie osoby. Ogłaszały się w lokalnej prasie i przez internet. Można było dowiedzieć się o tym także w jednej z podhalańskich dyskotek, a nawet zaraz po niezdanym egzaminie na prawo jazdy w Nowym Sączu. Nielegalne prawo jazdy, w zależności od kategorii, kosztowało od tysiąca dolarów wzwyż - poinformował prokurator Grzegorz Jędrzejek z prokuratury w Nowym Sączu.

Chętni do zdobycia prawa jazdy za pieniądze wyjeżdżali na Ukrainę, gdzie byli fikcyjnie meldowani. Osoby te następnie udawały się pod ośrodek egzaminacyjny we Lwowie, nie zdawały żadnych egzaminów i odbierały ukraińskie prawo jazdy. Następnie, na podstawie ukraińskiego prawa jazdy, podejrzani wymieniali je na polskie odpowiedniki - wyjaśnił Jędrzejek.

Dotychczas Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu oskarżyła 11 osób, które przyznały się do winy. Postępowanie toczy się jeszcze wobec 65 kolejnych podejrzanych, a w najbliższym czasie zarzuty usłyszy kolejne 40 osób. Zarzuty postawiono również jednej z osób organizujących cały proceder. W stosunku do drugiej nadal zbierane są dowody.

Dla osób, które nie przyznały się do winy, prokuratura będzie domagała się kary więzienia. Grozi im do 3 lat pozbawienia wolności. Według informacji prokuratury, z możliwości nielegalnego zdobycia prawa jazdy korzystały głównie osoby, które w Polsce nie mogły poradzić sobie ze zdaniem egzaminu.

Prawa jazdy, które dotychczas zostały wydane podejrzanym na podstawie ukraińskich dokumentów, zatrzymano na potrzeby postępowania.

Na trop sprawy wpadli funkcjonariusze Straży Granicznej. Ich podejrzenia wzbudził fakt, że w czasie kontroli drogowych mieszkańcy Podhala często legitymowali się ukraińskimi prawami jazdy. Twierdzili, że legalnie zdobyli prawo jazdy na Ukrainie, biorąc tam udział w kursach. Z ustaleń Straży Granicznej wynika jednak, że byli wśród nich tacy, którzy przebywali na Ukrainie zaledwie po kilka godzin i zaraz wracali do kraju.

Zgodnie z prawem, w Polsce można ubiegać się o potwierdzenie uzyskania prawa jazdy, jeżeli ktoś uzyskał je za granicą.