Karolina ma 11 lat i wycięto jej nerki. Rok temu trzeba było je usunąć po 4 latach walki z zespołem nerczycowym. Dziewczynka czeka na przeszczep. Największym marzeniem dla niej jest robić to, co robią jej rówieśnicy...

Zielony rower

Karolina ma zielony rower - kupił jej tata. Nauczyła się na nim jeździć, ale odkąd usunięto jej nerki i zaczęły się dializy o pojeżdżeniu na nim może tylko pomarzyć. Podobnie z pływaniem, które uwielbiała. Ma 11 lat, ale jest nadzwyczaj dojrzała jak na swój wiek. Najgorzej jest jak są dializy- bardzo źle się po nich czuję. Czasem sobie myślę - jutro dializa, znowu, przecież dopiero była wczoraj - mówi Karolina. Czasami wydaje mi się, że to nigdy nie nastąpi, ale za chwilę powtarzam sobie: wytrzymałaś już tyle czasu wytrzymasz jeszcze rok czy półtora. Cały czas wierzy w to, że w końcu znajdzie się dawca. Karolina wie, że nerka którą dostanie będzie od kogoś zmarłego, niestety rodzinny przeszczep w jej przypadku nie wchodzi w grę. Pytana, co by powiedziała ludziom, którzy się wahają, czy oddać po śmierci narządy, odpowiada bez wahania: Ja i inne dzieci będziemy dzięki temu żyć. Nie raz widzę jak moje koleżanki i koledzy płaczą, bo bolą ich dializy, nie wierzą, że wyzdrowieją. Ktoś, kto umrze i tak już nie potrzebuje nerki, a ja mogłabym żyć na nowo.

Chciałabym nabroić w szkole

Kiedyś Karola powiedziała mi, że chciałaby, żeby kiedyś wezwali mnie do szkoły i żebym musiał wysłuchać, że ona coś nabroiła - mówi Ryszard, ojciec dziewczynki. Byłaby to cząstka pewnej normalności, która towarzyszy dzieciom w tym wieku. Mam nadzieję, że nabroi i może dziwnie to zabrzmi, ale pójdę wtedy z uśmiechem na ustach i z wielką radością się tłumaczyć - dodaje.

Co będzie po przeszczepie?

Jak już odpocznę i wszystko się zagoi, mama zabierze mnie na wspaniałą wycieczkę, a potem zacznę żyć na nowo. Chciałabym wsiąść na rower i jechać, daleko przed siebie. Nie ważne dokąd, ale jechać - mów Karolina.