Sąd Lustracyjny rozpoczął sprawdzanie oświadczeń lustracyjnych kandydatów na prezydenta. Na pierwszy ogień poszli generał Tadeusz Wilecki i Jan Łopuszański. Sąd przerwał jednak postępowania: MSZ, MSWiA MON nie przysłały informacji o kandydatach.


Andrzej Lepper, Andrzej Olechowski, Tadeusz Wilecki, Marian Krzaklewski, Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Marek Ciesielczyk to pierwsi z kandydatów, których przeszłość zostanie gruntownie zbadana. Okazało się jednak, że nie wszystko pójdzie zgodnie z planem. Proces lustracyjny Jana Łopuszańskiego został bowiem odroczony do 27 lipca. Powód? Brak dokumentów z MON, MSWiA i MSZ. Co było powodem opóźnienia, tego na razie nie wiadomo. "Miejmy nadzieję, że do tego czasu informacje z MON, MSWiA i MSZ zostaną nam przesłane" - powiedział przewodniczący składu sędziowskiego Józef Ciurko.

Cytat

Na dziś sąd wyznaczył procesy Jana Łopuszańskiego, Tadeusza Wileckiego, Andrzeja Leppera, Piotra Ikonowicza, Dariusza Grabowskiego, Andrzeja Olechowskiego i Marka Ciesielczyka
Łopuszański powiedział przed sądem, że nie był ani pracownikiem, ani tajnym i świadomym współpracownikiem służb specjalnych PRL. Na jawnej rozprawie wyjaśnił, że w czasie stanu wojennego SB proponowała mu współpracę, ale "nie był tym zainteresowany".

Olechowski współpracował

Współpracy z tajnymi służbami nie ukrywał natomiast Andrzej Olechowski. Wyjaśnił, że współpracę z wywiadem gospodarczym rozpoczął w 1972 roku. Nie potrafił powiedzieć, kiedy ona się zakończyła. Stwierdził tylko, że na pewno nie trwała dłużej niż do 1986 r. Podczas pobytu w Szwajcarii przekazywał agentom wywiadu PRL-u informacje o gospodarce światowej i o postrzeganiu polskiej gospodarki w świecie.

"Nie umiem określić, kiedy kontakty towarzyskie (z oficerami SB) były rejestrowane jako oficjalne" - oświadczył Olechowski. Kandydat zaprzecza jednak doniesieniom UOP-u o swoich kontaktach z kontrwywiadem. "Nie współpracowałem ani z tajną policją, ani nie donosiłem na kolegów. Uważałem, że czyniąc tak na pewno nie robię nikomu krzywdy i nie staję się świnią" - stwierdził. Jego rozprawa, z powodu braku wspomnianych dokumentów, również została przerwana do 27 lipca.

Wałach znaczy Wilecki

Nie wiadomo dlaczego te trzy resorty spóźniają się z odpowiedzią. Ponieważ terminy jakie nakłada ordynacja wyborcza są krótkie, dlatego sąd lustracyjny nie będzie mógł w ustawowym terminie 21 dni sprawdzić kandydatów. Opóźnienia te zdenerwowały nieco generała Tadeusza Wileckiego. Jego rozprawa została przełożona na inny termin, także dlatego, że sąd nie został poinformowany o tym, że generał w latach 60. zmienił nazwisko – poprzednio nazywał się Wałach. Teraz wszystkie urzędy będą musiały jeszcze raz przeszukać swoje archiwa pod kątem starego nazwiska.

Posłuchaj relacji reportera RMF FM z Sądu Lustracyjnego Miry Skórki:

Oświadczenia tajne

Sąd nie ujawni , co pretendenci do prezydentury napisali o swojej przeszłości. Wiadomo natomiast, że sprawdzi zarówno oświadczenia na "tak", jak i na "nie" by zbadać, czy dana osoba, przyznając się np. do pracy w organach bezpieczeństwa PRL, nie zataiła jednocześnie np. tajnej z nimi współpracy (lub odwrotnie). Taką wnikliwą analizę sąd przeprowadzi zapewne w przypadku Andrzeja Olechowskiego, który publicznie przyznaje, że współpracował z wywiadem PRL-u.


Procedura sprawdzania, czy osoby chcące startować w wyborach nie zataiły ewentualnych związków ze służbami specjalnymi PRL, ruszyła na początku lipca. Komitety wyborcze 7 kandydatów zarejestrowała już Państwowa Komisja Wyborcza, która zarazem przesłała sądowi ich oświadczenia lustracyjne. Sąd na bieżąco wszczyna postępowania wobec kolejnych osób.

W wypadku kandydatów na prezydenta wszczęcie postępowań nie oznacza, że te osoby są podejrzane o "kłamstwo lustracyjne" - inaczej niż w procedurze lustracji wszystkich pozostałych osób publicznych - postępowanie wobec kandydatów na prezydenta sąd wszczyna sam z urzędu.

06:55