Łódzka prokuratura umorzyła śledztwo ws. wykolejenia się w Łodzi tramwaju, w wyniku którego zginął motorniczy, a 17 osób zostało rannych. Jak poinformował rzecznik prokuratury Krzysztof Kopania śledztwo zostało umorzone, bo sprawca wypadku zginął.

W maju w centrum Łodzi tramwaj linii nr 8, jadąc z Teofilowa na Widzew, na skrzyżowaniu al. Mickiewicza i al. Kościuszki wypadł z torowiska, przejechał cztery pasy ruchu i uderzył w słup trakcji. Kabina motorniczego została niemal całkowicie zmiażdżona. Jak ustalono, przed "ósemką" jechał inny tramwaj skręcający na skrzyżowaniu w prawo. "Ósemka" powinna jechać prosto.

W wyniku wypadku śmierć na miejscu poniósł 22-letni motorniczy tramwaju. 17 osób, w tym dwie kobiety w ciąży, trafiło do łódzkich szpitali. Dla motorniczego był to pierwszy samodzielny kurs.

Po wypadku śledztwo w sprawie sprowadzenia katastrofy komunikacyjnej wszczęła łódzka prokuratura.

Jak powiedział Kopania, z opinii biegłego wynika, że tramwaj wjechał na skrzyżowanie z "prędkością nie mniejszą niż 39 km/h. Tymczasem dopuszczalna prędkość w tym miejscu tego pojazdu nie powinna być większa niż 10 km/h.

Biegli uznali, że motorniczy nie podjął "manewrów obronnych" np. zmniejszając prędkość, mimo, że zwrotnica nie zdążyła się przestawić. Stwierdzono, że gdyby tramwaj jechał z dopuszczalną prędkością, a zwrotnica by nie zadziałała, to nie doszłoby do takiego zdarzenia.

Jak dodał Kopania, dowody nie potwierdziły też jednej z hipotez, że motorniczy zasłabł.