Zielona Góra to kolejne miejsce na mapie, gdzie pacjenci odczuwają limity narzucane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Nie ma na szczęście tam wstrzymywania przyjęć, ale wielu pacjentom trzeba przesuwać kolejkę.

Chodzi o zabiegi planowe, które są wykonywane do wysokości limitu ustalonego przez NFZ. Po jego przekroczeniu kolejne oddziały muszą ustalać terminy zabiegów czy operacji, które da się wstrzymać, na przyszły rok.

W stanach ostrych wszyscy pacjenci są przyjmowani na bieżąco i niezależnie od oddziału - informuje Bogusława Kornowicz, rzeczniczka prasowa szpitala w Zielonej Górze.

Jak zauważa Kornowicz, to lekarz podejmuje decyzję, czy pacjent może poczekać do przyszłego roku czy musi być przyjęty już natychmiast - i to niezależnie od tego czy są limity czy nie. Ordynatorzy mają więc często nie lada dylemat, gdy muszą określać stan pacjenta, a potem informować go, że np. musi poczekać do stycznia - dodaje w rozmowie z naszym reporterem.