Senacka laba. Izba zadumy zaczyna dziś prawie miesięczne wakacje. Parlamentarzyści najwyraźniej muszą wypocząć po wytężonej pracy wartej co miesiąc 24 tysięcy płaconych im z naszych kieszeni na pensje, biura i pracowników. A jak ta wytężona praca wyglądała naprawdę?

Kończące się dziś dwudniowe posiedzenie składało się z 14 punktów, w tym największą część zajęła dyskusja na temat przyszłości i priorytetów polskiej prezydencji w... Grupie Wyszehradzkiej. Tak, tak, znów obejmujemy prezydencję. Tym razem malutką, ale można podebatować. Potem dwie szybkie ratyfikacje i pięć projektów ustaw. Najbardziej emocjonujący punkt to dokument wychwalający historyczne dziedzictwo, jakie wniosła polska wódka.

To, co dzieje się w Senacie, jest lustrzanym odbiciem tego, co robią posłowie. A skoro w Sejmie od dawna nuda, to i nuda w Senacie. Wszyscy czekają na rządowe projekty. I za tą gotowość każdy zawodowy senator miesięcznie otrzymuje 24 tysiące złotych. Cała kadencja stu senatorów kosztuje nas podatników prawie 116 milionów złotych.