Do gimnazjum numer 3 w Gdańsku jeszcze przed głośnym pobiciem jednej z uczennic napływały sygnały o zagrożeniu dla bezpieczeństwa uczniów - wynika z kontroli pomorskiego kuratora oświaty. Kurator wysłała we wtorek do prezydenta Gdańska wniosek o odwołania dyrektora placówki.

Z kontroli pomorskiego kuratora wynika, że po pobiciu uczennicy w szkole nie podjęto wystarczających działań, by pomóc 14-latce. Informacja o tym, co dzieje się przed budynkiem dotarła do szkoły telefonicznie. Potem została przekazana policji.

Kurator oświaty mówiła dziś o wyraźnej bierności w tej kwestii i niedopełnieniu obowiązków. Na dorosłych, z zwłaszcza na profesjonalistach, pedagogach doświadczonych w pracy z dzieckiem, z młodzieżą, spoczywa szczególny obowiązek kierowania się troską o dziecko, o jego bezpieczeństwo, o jego zdrowia oraz obowiązek skutecznego reagowania w przypadku podejrzenia, że dziecko doświadcza jakiejkolwiek formy przemocy - mówiła Monika Kończyk, pomorski kurator oświaty.

Ustalono także, że gdy do szkoły wcześniej trafiały sygnały o przemocy i zagrożeniu ze strony osób pojawiających się przed budynkiem, nie zgłoszono tych informacji policji. Pracownicy szkoły kazali to zrobić rodzicom ucznia.

Pomorska kurator zwracała także uwagę na fakt, że do pobicia doszło w godzinach pracy szkoły, w bezpośrednim jej sąsiedztwie. Przyznała, że dyrektor gimnazjum nr 3 miał tłumaczyć, że ograniczył się do wezwania policji, bo do bójki nie doszło w szkole.

Los dyrektora gimnazjum numer 3 będzie teraz zależał od prezydenta Gdańska. Monika Kończyk poinformowała, że skierowała do Pawła Adamowicza wniosek o rozważanie wszczęcia procedury odwołania dyrektora. Więcej jak mówiła, zrobić nie może, bo jako kurator nie ma takich kompetencji.

Kontrolę przeprowadzono także w gimnazjum numer 5, do którego uczęszczały nastolatki zatrzymane w sprawie tego pobicia. Wśród wniosków pokontrolnych dla obu szkół znalazło się między innymi wzmocnienie nadzoru pedagogicznego w zakresie realizacji obowiązków przez nauczycieli.  


(j.)