Na razie nie wiadomo, bo Przewozy Regionalne podpisały umowę tylko z jednym z 16 województw. Marszałkowie skarżą się, że kolejarze żądają o wiele większych dopłat niż w zeszłym roku. Bywa, że wyższych o 75 procent. Czy istnieje groźba, że pociągi kolei regionalnych przestaną wozić pasażerów?

Kolejarze tłumaczą, że będą jeździć na podstawie uzgodnień tymczasowych. Samorządowcy odgrażają się, że nie podpiszą umów z Przewozami Regionalnymi, a w kilku województwach mają już do dyspozycji innych, prywatnych przewoźników. Centrala przewozów ma jednak nadzieję na szybkie porozumienie.

Problemem są pieniądze, bo samorządy zawsze dopłacały do nierentownych przewozów: Kwota dotacji pokrywała zaledwie 65 procent deficytu. Teraz dążymy do urealnienia stawki i pokrycia deficytu w 100 procentach - tłumaczy Piotr Olszewski, rzecznik spółki.

Jednym z województw, które wciąż negocjują warunki, jest warmińsko-mazurskie. Umowa wciąż nie została podpisana, ponieważ samorząd uważa, że Przewozy Regionalne chcą o kilka milionów złotych za dużo, choć i tak województwo zaproponowało im więcej, niż w ubiegłym roku i kupiło nowy sprzęt. Jeżdżą trzy zupełnie nowe, ciepłe jeszcze szynobusy. Po drugie spółka podwyższyła ceny biletów - mówi członek województwa warmińsko-mazurskiego Grzegorz Nowaczek.

Dodaje, że w najgorszym razie samorząd poszuka innej spółki przewozowej, a tego boją się pracownicy kolei: Firma i tak jest na etapie restrukturyzacji. Przewiduje 15-procentowe zmniejszenie zatrudnienia. Niepodpisanie tej umowy może spowodować, że kolejne miejsca pracy zostaną tu zlikwidowane - mówi Tomasz Granuszewski ze Związku Zawodowego Maszynistów. W województwie o najwyższej stopie bezrobocia w Polsce o nową pracę na pewno nie będzie łatwo.

Bałagan na torach nie jest jednak wykluczony. Przewozom Regionalnym za 3 miesiące wygaśnie umowa na tereny techniczne, gdzie tabor jest serwisowany, a pod koniec stycznia upływa termin dzierżawy kas na dworcach. Na razie pociąg do upadku kolejowej spółki regionalnej nabiera prędkości.