Wojewoda kujawsko-pomorski skontroluje działania służb kryzysowych we Włocławku. Wczoraj wieczorem doszło tam do awarii systemu alarmowego przy pobliskiej zaporze wodnej. Mieszkańcy dzielnicy Zawiśle w panice opuszczali domy, bo po uderzeniu pioruna włączył się system nakazujący ewakuację

Już teraz wiadomo, że służby miejskie nie stanęły na wysokości zadania – dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM Marcin Friedrich.

Mieszkańcy twierdzą, że godzinę nie wiedzieli, czy zagrożenie jest prawdziwe. Dopiero po godzinie jeden samochód straży miejskiej i jeden straży pożarnej przyjechał. Dla nas to nie jest alarm fałszywy. Nie mamy tu żadnego planu ewakuacji. Nikt nie wie co robić - powiedział nam jeden ze słuchaczy.

Tymczasem urzędnicy nie mają sobie nic do zarzucenia. Szef wydziału kryzysowego twierdzi, że akcja była przeprowadzona sprawnie i szybko: W ciągu pół godziny mieszkańcy wiedzieli już o tym, że nie ma zagrożenia - powiedział RMF FM Janusz Majerski.

Jak dodaje, system alarmowy to nie jego działka, tylko Inspektoratu Gospodarki Wodnej: Ta służba powinna w pierwszej kolejności powiadomić, zgodnie z procedurami, swojego przełożonego. Straż pożarna powinna zadzwonić do służb inspektoratu, czy jest to alarm fałszywy, czy prawdziwy. Na szczęście mieszkańcy nie bawili się tak jak urzędnicy w wyjaśnianie kto powinien do kogo zadzwonić pierwszy. Szybko opuścili domy.