Wysoka kaucja przy składaniu odwołań oraz ograniczenie możliwości zadawania pytań - to nowe pomysły rządu na usprawnienie przetargów. Teraz niektóre firmy odwołują się po rozstrzygnięciu przetargu nie z przekonania, że mają rację, ale by przeszkodzić rywalom i zyskać na czasie. Rząd przyjął projekt zmian, teraz mają sie nim zając posłowie.

Eksperci na razie chwalą projekt. W myśl projektu, by złożyć odwołanie, firmy będą musiały zapłacić kaucję w wysokości 5 procent wartości kontraktu, maksymalnie będzie to pięć milionów złotych. Dotychczas takie odwołanie miało na celu najczęściej szkodzenie konkurencji. Też mieliśmy wielokrotnie do czynienia z takimi sytuacjami, że były próby dogadania się z konkurentami i wycofania takiego odwołania za określone korzyści - argumentował premier Tusk:

Eksperci chwalą też ograniczenie możliwości zadawania pytań. Referenci składają ich teraz tysiące, tylko po to, by odsunąć w czasie termin rozstrzygnięcia przetargu i dopracować swoją ofertę. Jedyny minus proponowanych rozwiązań to pozyskiwanie pieniędzy na drogi przez obligacje, a konkretnie nakazanie ich wykupu funduszom emerytalnym. To rozwiązanie może się bowiem okazać niekonstytucyjne.