W ciągu dziesięciu dni Elżbieta Bieńkowska ma ogłosić nowy system poboru opłat na autostradach. Bramki nie zdały egzaminu, dlatego wicepremier ma nowy plan. "Wchodzą w grę dwie podstawowe sprawy. Albo winiety, albo pobór elektroniczny, albo kombinacja tych dwóch rzeczy" - tłumaczy.

Na pewno nie bramki. To na pewno można powiedzieć - podkreśla Elżbieta Bieńkowska. W połowie sierpnia szefowa ministerstwa infrastruktury i rozwoju zapewniała, że już marca działa powołany przez nią zespół w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Nie chodzi o to, żeby płacić za wszystkie drogi w Polsce, po których się nie jeździ. Chodzi o to, żeby płacić za te odcinki, którymi się przejedzie. I tutaj wchodzą w grę dwa główne wyjścia: system winietowy albo elektroniczny pobór opłat, z modyfikacjami obu systemów. Na pewno decyzja o tym, w którą stronę pójdziemy, będzie do końca września - podkreśliła w ubiegłym miesiącu wicepremier.

Bieńkowska mówiła wtedy, że najpierw wybrany system będzie wprowadzany pilotażowo. Pewnie do przyszłych wakacji całego systemu nie da się zrobić, ale przynajmniej na tych autostradach, tzw. kierunkach wakacyjnych będziemy chcieli już w ramach pilotażu, czy pewnego usprawnienia, pokazania jak to działa na tych kierunkach, ten system (...) wprowadzić - powiedziała.

Dodała, że wybrany system opłat będzie służył wiele lat. Trzeba pamiętać o tym, że będziemy budować system nie na rok, dwa czy pięć, tylko mam nadzieję na więcej lat, i że Unia Europejska będzie zmierzać w kierunku elektronicznego poboru opłat, i że te kraje, które mają winiety w ciągu jakiegoś tam czasu, najbliższych lat będą musiały przejść na system elektroniczny - mówiła wicepremier. 

(ug)